46-letni Ariel Sigler, chory na nerki i sparaliżowany, od sierpnia 2009 r. przebywał w jednym z hawańskich szpitali. W sobotę karetka odwiozła go do domu w Matanzas (100 km od Hawany).
– Siedem lat więzienia zrujnowało mi życie. Gdy tam trafiłem, ważyłem 200 funtów (91 kg), teraz ważę 106. Nie mam za co dziękować rządowi, który jest tyranią – mówił.
Reżim obiecał też przeniesienie kolejnych sześciu opozycjonistów do więzień w pobliżu miejsc zamieszkania (pierwszą szóstkę przeniósł tydzień wcześniej). Guillermo Farinas, prowadzący od lutego głodówkę w intencji uwolnienia chorych więźniów, przyznał, że gest wobec Siglera jest pozytywny. Nie przerwie jednak strajku, dopóki wolności nie odzyska co najmniej dziesięciu innych skazanych.