Nominację dla Sławomira Dębskiego podpisał w tym tygodniu minister kultury Bogdan Zdrojewski, któremu będzie podlegać centrum. Jest ono owocem prac Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Rok temu grupa zarekomendowała premierom obu krajów w specjalnym liście powołanie instytucji, która na stałe zajmie się dialogiem między Polską i Rosją w dziedzinie historii, kultury oraz polityki.
Formalne powołanie centrum się odwlekało. Dopiero 7 kwietnia po uroczystościach katyńskich premierzy Donald Tusk i Władimir Putin oficjalnie ogłosili w Smoleńsku, że taka instytucja powstanie. – Chcemy, by zakres prac centrum był jak najszerszy – mówi „Rz” Sławomir Dębski. – Taka instytucja powinna rozwijać współpracę polsko-rosyjską niezależnie od koniunktury politycznej.
Co centrum będzie robić? – Organizować konferencje, wydawać publikacje, stymulować współpracę elit – wylicza Dębski. Być może z czasem zakres działalności zostanie rozszerzony o wymianę młodzieży.
W najbliższych miesiącach ma powstać specjalna ustawa Sejmu, która oficjalnie powoła centrum i szczegółowo określi jego kompetencje. Na razie Dębski jest pełnomocnikiem ds. jego utworzenia przy ministrze kultury. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to pełną parą centrum ruszy już od początku nowego roku. Analogiczną placówkę mają wkrótce powołać Rosjanie. Ma być możliwie zbliżona do polskiego odpowiednika, choć na razie nie wiadomo, kto nią pokieruje ani jak będzie umocowana prawnie.
Powstanie centrum nie oznacza, że Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych zakończyła swą misję. – Naszym celem pozostaje przygotowanie gruntu pod instytucjonalną współpracę między Warszawą i Moskwą oraz wyłączenie spraw historycznych z bieżących stosunków – wielokrotnie zapewniał b. szef MSZ prof. Adam Daniel Rotfeld, współprzewodniczący grupy.