"Wszelkie użycie broni chemicznej jest nie do przyjęcia" - oświadczył rzecznik KE ds. polityki zagranicznej Michael Mann. Dodał, że jak na razie "nie jest całkiem jasne, co się wydarzyło" w Syrii. "Mamy nadzieję, że będzie śledztwo ONZ w samej Syrii, które rzuci więcej światła na to, co się rzeczywiście stało" - powiedział rzecznik.
"Obserwujemy sytuację bardzo dokładnie (...). Zauważyliśmy, że reżim w Syrii nie ma zbyt wiele szacunku dla ludzkiego życia, ale nie możemy powiedzieć nic ostatecznego, zanim nie będziemy mieli dowodów" - dodał.
Wczoraj Biały Dom przyznał, że amerykańskie agencje wywiadowcze "oceniają z różną dozą pewności, iż reżim syryjski użył broni chemicznej na niewielką skalę w Syrii".
W dostępnym w internecie liście przedstawiciela Białego Domu Miguela Rodrigueza do senatorów podano, że chodzi o sarin, a podstawą do tej oceny są próbki fizjologiczne. Ale podkreślono, że konieczne jest "ustalenie wiarygodnych i potwierdzonych faktów".
Prezydent Barack Obama oświadczył co prawda, że użycie broni chemicznej w Syrii całkowicie zmieni sytuację, lecz jego administracja jednoznacznie podkreśla, że zamierza działać oględnie, pamiętając o lekcji sprzed 10 lat - z rozpoczęcia wojny w Iraku.