– To sytuacja wyjątkowa – twierdzi kanclerz Angela Merkel, uzasadniając decyzję o przyjęciu tysięcy uchodźców z Węgier. Pierwsze pociągi przybyły do Bawarii i Turyngii w sobotę w południe.
Decyzji nie był w stanie zmienić ostry protest bawarskiej CSU, bliźniaczej partii CDU, ugrupowania Merkel. Pani kanclerz ma wsparcie SPD, partnera koalicyjnego. Zachwycona postawą Niemiec jest także Bruksela. Jednak jej działania w sprawie imigrantów wywołują nie tylko pozytywne reakcje w Europie. Gotowość do przyjmowania imigrantów wywołała już wcześniej w Wiedniu obawy, że taka postawa stanowi w gruncie rzeczy zachętę do inwazji na Europę. Europejskie media zwracają uwagę na zdecydowanie Angeli Merkel w sprawie uchodźców. Zdecydowanie, które kłóci się nieco z dotychczasową, ostrożną i wyczekującą postawą pani kanclerz w wypadku innych sytuacji kryzysowych, jak chociażby w sprawie euro.
– Działania Angeli Merkel opierają się, tak jak zdecydowanej większości niemieckiego społeczeństwa, na przekonaniu o konieczności pomocy potrzebującym w imię humanitarnych wartości, co jest także po części wynikiem historycznych doświadczeń Niemców – zwraca uwagę „Rz" prof. Werner Patzelt, politolog.
Jego zdaniem takiej postawie grozi w najbliższym czasie zderzenie z rzeczywistością w postaci rosnących obaw społecznych w związku z wzrastającą liczbą cudzoziemców.
Na razie jednak opinia publiczna jest jednoznacznie po stronie pani kanclerz. Z najnowszych badań instytutu R+V Infocenter w Wiesbaden wynika, że niemal dwie trzecie Niemców obawia się w pierwszej kolejności kosztów, jakie ponieśliby w wypadku katastrofy wspólnej europejskiej waluty, co mogą odczuć we własnych portfelach.