Reklama

Rosja: Wybory za rok, Putin już wygrał

„Główny kandydat" na prezydenta kraju ma w głosowaniu w 2018 r. dostać 70 proc. głosów – ustalono na Kremlu.

Aktualizacja: 23.01.2017 20:08 Publikacja: 23.01.2017 18:14

Aleksiej Nawalnyj chce startować wbrew Kremlowi

Aleksiej Nawalnyj chce startować wbrew Kremlowi

Foto: 123RF

– Wygra oczywiście Putin, jeśli tylko podejmie decyzję, że będzie kandydować, co do tego nie ma wątpliwości – powiedział „Rzeczpospolitej" moskiewski analityk Aleksandr Makarkin.

Mimo takiej pewności w ostatnich dniach starego roku Kreml zwołał spotkanie wicegubernatorów ds. polityki wewnętrznej z całej Rosji. Urządził im „seminarium naukowe" na temat tego, w jaki sposób zapewnić w prezydenckich wyborach w 2018 roku jak największą frekwencję. Odpowiedzialny na Kremlu za politykę wewnętrzną były premier Siergiej Kirijenko powiedział urzędnikom, że w marcu 2018 roku „główny kandydat powinien wygrać, otrzymując 70 proc. głosów przy 70-procentowej frekwencji".

Ruch Obrony Praw Wyborców Gołos (który w czasie wyborów 2011 i 2012 roku zbierał dane o naruszeniach w trakcie głosowania) natychmiast oskarżył prezydencką administrację o „mieszanie się do procesu wyborczego". „Społeczeństwo przyjęło te liczby (podane przez Kirijenkę) jako realne zadanie postawione aparatowi państwa, świadczą o tym zresztą wypowiedzi uczestników spotkania" – napisał „Gołos" na swojej stronie internetowej.

– Frekwencja będzie głównym problemem najbliższych wyborów – sądzi Makarkin. Dlatego też Kreml nie odpowiedział w żaden sposób na zarzuty Gołosa, ani nie próbował tłumaczyć, dlaczego wydawał polecenie w sprawie wyniku głosowania. – Prezydenckie wybory to jest główne źródło prawomocności systemu politycznego. Tego nie daje u nas ani konstytucja, ani prawo, ale popularność pierwszej osoby w państwie. Dlatego niska frekwencja może poderwać (stabilność całego systemu politycznego) – w taki sposób rozumuje Kreml, tłumaczył w wywiadzie dla RBK szef rządowego ośrodka socjologicznego WCIOM Walerij Fiodorow.

Zarówno w administracji prezydenta, jak i wśród rządowych socjologów, nie ma ustalonej opinii, w jaki sposób zachęcić Rosjan do głosowania. – Kampania będzie cieszyła się ogromnym zainteresowaniem obserwatorów. Będzie wielu chętnych, by udowodnić, że Putin zwyciężył dzięki fałszerstwom. Dlatego wygrywanie za pomocą urzędników jest niebezpieczne i na Kremlu to rozumieją – sądzi Fiodorow.

Reklama
Reklama

Innym pomysłem jest „stworzenie intrygi, dramatu, konfliktu" czyli stworzenia wrażenia jakiejś walki między kandydatami na prezydenta. Ale staną do niej znów ci sami, co zwykle przywódcy „koncesjonowanej opozycji": komunista Ziuganow, Władimir Żyrinowski i mało znany Siergiej Mironow. Wszyscy oni jednak powoli osiągają wiek emerytalny i nie wiadomo, czy w końcu wystartują w kolejnych wyborach, które oczywiście przegrają.

Kreml próbuje znaleźć więc kogoś, kto podjąłby wyborcze wyzwanie, a jednocześnie na pewno przegrał z Putinem. Nie czekając na ich decyzję, do walki zdecydował się stanąć opozycjonista Aleksiej Nawalnyj. – Nie jestem naiwny (...) wiem, że na Kremlu zrobią wszystko, by uniemożliwić mi udział w wyborach. Niedawno kilku przedstawicieli Kremla mówiło wprost, że nie mam prawa kandydować – powiedział w wywiadzie BBC.

Część kremlowskich polityków sądzi, że opozycjonista „na wyborach narobi szumu, będzie przyciągał uwagę do tego, co nie trzeba (czyli korupcji w rosyjskich władzach – red.) i w końcu przyniesie więcej szkody niż pożytku". Władze postanowiły więc zabezpieczyć się i wytoczyły mu kolejny proces.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1259
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1258
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1257
Świat
ONZ zmęczona własnymi raportami. Sekretarz generalny chce ograniczenia biurokracji
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1256
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama