„Mieszkańcy (Żydzi – red.) byli deportowani do polskich obozów zagłady” – pisał autor artykułu o Irenie Sendlerowej, opublikowanego w holenderskim „Algemeen Dagblad” 13 maja. Polski ambasador w Hadze wysłał do redaktora naczelnego dziennika list z prośbą o sprostowanie. Wyjaśniał, że nigdy nie było „polskich obozów zagłady”.
W czwartek szef MSZ Radosław Sikorski poprosił z kolei Ambasadę RP w Londynie o „szybką i stanowczą reakcję” w sprawie wprowadzającej w błąd publikacji w północnoirlandzkim, regionalnym tygodniku „Tyrone Courier”. Dzień wcześniej gazeta zamieściła relację z wizyty 200 Irlandczyków w „polskich obozach koncentracyjnych” zorganizowanej przez stowarzyszenie upowszechniające wiedzę o Holokauście.
Wkrótce po publikacji wydawca pisma Ian Greer powiedział portalowi Onet. eu, że nie widzi niczego niestosownego w określeniu obozów jako „polskie”. – Chodzi o to, że obozy mieściły się na terenie Polski, to oczywiste – stwierdził. Dodał, że uznałby określenie „brytyjskie obozy koncentracyjne” za prawidłowe, gdyby niemieckie obozy zbudowano na terytorium Wielkiej Brytanii.
Jeszcze w czwartek Greer zapowiadał, że gazeta nie zamieści sprostowania ani nie przeprosi Polaków za krzywdzące ich słowa. Wczoraj nieoczekiwanie zmienił jednak zdanie i zapowiedział przeprosiny w przyszłym tygodniu. Jak oznajmił, na jego decyzję nie wpłynęła interwencja ministra Sikorskiego. Przemyślał problem i uznał, że określenie „polskie obozy” jest dla Polaków krzywdzące.
MSZ osiem razy interweniowało w tym roku w sprawie „polskich obozów”. Od czerwca 2005 roku podobnych interwencji było prawie 70. Od trzech i pół roku „Rzeczpospolita” prowadzi akcję przeciw „polskim obozom”. W styczniu 2005 roku rozesłała listy do szefów najważniejszych dzienników na całym świecie z prośbą o pisanie prawdy o zagładzie i niewprowadzanie czytelników w błąd.