Wiceprezydent USA jest jedną z najważniejszych osób w państwie. Pełni funkcję przewodniczącego Senatu, a – co najważniejsze – w przypadku śmierci lub ustąpienia prezydenta to właśnie on zastępuje go na stanowisku. W historii Ameryki stało się tak dziewięć razy. Ostatnio w 1974 roku Gerald Ford został prezydentem po ustąpieniu Richarda Nixona.
Amerykanie są więc niezwykle ciekawi, kogo Obama i McCain wyznaczą na swoich zastępców. Jak napisała agencja AP, być może będzie to najważniejsza decyzja, jaką kandydaci podejmą przed listopadowymi wyborami.
Według wielu komentatorów dla obozu demokratów idealnym rozwiązaniem byłoby utworzenie dream teamu Barack Obama – Hillary Clinton. Niewykluczone jednak, że spory z czasów kampanii o partyjną nominację, gdy pani senator bezpardonowo atakowała Obamę, mogą się okazać zbyt silne.
Poza tym działacze Partii Demokratycznej najwyraźniej obawiają się, że zestaw „Mulat plus kobieta” może nie zostać zaaprobowany przez wielu wyborców. Na stanowisko zastępcy „radykalnego” i „niedoświadczonego” Obamy wysuwany jest więc 56-letni kongresmen Chet Edwards. Pochodzi z konserwatywnego Teksasu i ma wielkie doświadczenie. O wzięcie go pod uwagę zaapelowała niedawno przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
Również specjaliści od politycznego wizerunku z Partii Republikańskiej starają się wybrać takiego kandydata na wiceprezydenta, który rekompensowałby wady Johna McCaina. Zarzutem najczęściej wysuwanym pod jego adresem jest jego zaawansowany wiek – 71 lat. Dlatego na stanowisko jego zastępcy wysuwani są ludzie młodzi.