– To jest w tej chwili potrzebne Gruzji, bo, niestety, sprawa wygląda bardzo poważnie. Ze strony Rosji to jest otwarta agresja na wolny kraj – mówi dr Dawid Kolbaia, Gruzin pracujący na Uniwersytecie Warszawskim. Jego zdaniem Rosja dąży nie tylko do podporządkowania sobie Gruzinów, ale też do trwałej okupacji kraju. – Dlatego tak ważne jest męskie stanowisko, jakie zaprezentował prezydent Polski. UE i cała wspólnota międzynarodowa powinny być zdecydowanie bardziej stanowcze w stosunku do Rosji.
W sobotę przed konsulatami Rosji w Krakowie, Gdańsku i Poznaniu oraz przed ambasadą w Warszawie odbyły się pikiety. W Krakowie demonstrowało kilkadziesiąt osób.
– Reakcja na rosyjską agresję jest testem wiarygodności UE i NATO, do których Gruzja aspiruje. Teraz powinny stanąć w jej obronie – przekonywał poseł PiS prof. Ryszard Terlecki. Senator PiS Maciej Klima odniósł się do nazywania przez władze Rosji działań ich wojsk w Gruzji humanitarną pomocą. – Kilkadziesiąt lat temu taką pomoc nazywano bratnią pomocą. Jak ona wygląda, wiemy najlepiej. To są bomby, czołgi i zabici – mówił Klima.
Kilkadziesiąt osób wzięło też udział w demonstracji w Poznaniu. – Rosja dokonała inwazji na suwerenne państwo budujące demokrację w regionie, gdzie nie jest to łatwe. Z Gruzinami powinniśmy się solidaryzować także we własnym interesie. Rosjanie chcą odbudować swoje wpływy w regionie. Jeśli teraz nie zareagujemy, wkrótce zagrożone mogą być państwa bałtyckie, a nawet Polska – przekonywał Piotr Lisiewicz, lider Akcji Alternatywnej Naszość.
W podobnym tonie wypowiadał się Zviad Glonti, Gruzin od dziesięciu lat mieszkający w Poznaniu. – Rosjanie grają kartą narodowościową, ale ich działania nie mają nic wspólnego z obroną praw mieszkańców Osetii. Gruzini nie walczą z Osetyjczykami, jedynie sprzeciwiają się garstce separatystów – tłumaczył Glonti. Apelował, by nie dawać wiary rosyjskiej propagandzie.