Mamy jeden temat na rozmowy z Saakaszwilim: jego rezygnacja i rozpisanie przedterminowych wyborów – oświadczyła w weekend gruzińska opozycja, która zarzuca prezydentowi niewłaściwe działania w czasie sierpniowego konfliktu zbrojnego z Rosją. Oponenci ogłosili przerwę w antyprezydenckich demonstracjach na czas prawosławnej Wielkanocy. Prezydent nie miał jednak spokojnych świąt. Jego decyzja w sprawie amnestii wywołała gigantyczny skandal.
Amnestia dla 390 osób miała być symbolicznym gestem z okazji świąt. Była to odpowiedź Micheila Saakaszwilego na prośbę patriarchy gruzińskiej Cerkwi Eliasza II. Kiedy jednak w sobotę szczegóły tego dekretu dotarły do tbiliskiego zakładu karnego dla kobiet i nieletnich nr 5, wybuchł bunt. Wiele z 700 przebywających tam więźniarek liczyło, że zostaną także objęte prezydencką amnestią. Tymczasem w grupie ułaskawionych znalazły się zaledwie 23 kobiety i sześcioro nieletnich.
[wyimek]Mamy jeden temat rozmów z Saakaszwilim – jego rezygnacja – mówi gruzińska opozycja[/wyimek]
Według doniesień mediów w sobotę późnym popołudniem więźniarki wyszły przed budynek i próbowały wyważyć bramę wejściową. Niepokoje trwały około 12 godzin. Kobiety postawiły warunki: natychmiastowe zwolnienie dla wszystkich przebywających w zakładzie. Kobiety miały się ponadto domagać poprawienia warunków w więzieniu. – Wypełnienie tych żądań jest nierealne – mówił Dmitrij Szaszkin z Ministerstwa Sprawiedliwości. – Nie można jednocześnie uwolnić 700 osób, w tym 40 skazanych za ciężkie przestępstwa, także za zabójstwa.
Zdaniem cytowanego przez portal Civil.ge adwokata Sozara Subari, który monitorował incydent, rzeczywiście nie jest możliwa tak szeroka amnestia. – Można by jednak rozważyć ułaskawienie tych, które mają na sumieniu lekkie przestępstwa – mówił prawnik.