Iran wybiera prezydenta

Przed dzisiejszymi wyborami prezydenckimi w Iranie znacznie wzrosły szanse głównego rywala Mahmuda Ahmadineżada

Aktualizacja: 12.06.2009 15:48 Publikacja: 12.06.2009 02:57

Na irańskich ulicach przed wyborami zaczęły się pojawiać tłumy demonstrujących, ubranych na zielono,

Na irańskich ulicach przed wyborami zaczęły się pojawiać tłumy demonstrujących, ubranych na zielono, zwolenników Musawiego

Foto: Reuters

Prezydent Iranu do ostatniej chwili walczył o reelekcję, bezpardonowo atakując politycznych rywali. W ostatnim wystąpieniu telewizyjnym przed dzisiejszym głosowaniem zarzucił im konspirowanie z Izraelem.

– Syjoniści pomagali wam sfałszować dokumenty, dzięki którym próbujecie mnie atakować – oskarżał. Także dzień wcześniej na wiecu w Teheranie nie przebierał w słowach. – Wasze bezpodstawne zarzuty i oskarżenia to powrót do metod Hitlera, które polegały na tak długim powtarzaniu kłamstw, aż wszyscy w nie uwierzą – mówił Ahmadineżad i straszył przeciwników więzieniem. Zdaniem ekspertów ta ostra retoryka mogła zniechęcić wielu wyborców do prezydenta.

Na odsunięcie od władzy Ahmadineżada ma nadzieję trzech polityków: były premier Mir Hosejn Musawi, były przewodniczący parlamentu Mehdi Karrubi i były dowódca Gwardii Rewolucyjnej Mohsen Razaie. Dwaj pierwsi są uznawani za umiarkowanych polityków i zwolenników reform. Trzeci to konserwatysta, ale nawet on ostro krytykuje Ahmadineżada m.in. za negowanie Holokaustu. Wszyscy natomiast zgodnie zarzucają prezydentowi, że kłamie na temat sytuacji ekonomicznej kraju, w którym w szybkim tempie rosną bezrobocie i inflacja. Uważają też, że swoim konfrontacyjnym językiem na arenie międzynarodowej skazał Iran na dyplomatyczną izolację.

– Z trzech kandydatów największe szanse na pokonanie Ahmadineżada ma Musawi. Ale prawdopodobnie pojedynek nie rozstrzygnie się w pierwszej turze – mówi „Rz” dr Ali Ansari, ekspert ds. Iranu z Uniwersytetu St. Andrews w Szkocji. Jeśli żaden z kandydatów nie otrzyma ponad połowy oddanych głosów, 19 czerwca zostanie zorganizowana druga tura wyborów, w której do zwycięstwa wystarczy zwykła większość głosów.

Kampania wyborcza początkowo zapowiadała się nieciekawie, bo rządzący krajem od 2005 roku Ahmadineżad był uznawany za zdecydowanego faworyta. Jednak na trzy tygodnie przed wyborami na ulicach zaczęły się pojawiać tłumy zwolenników głównego rywala prezydenta. Ubrani na zielono, głównie młodzi, demonstranci z każdym dniem stawali się coraz bardziej widoczni, a w środę byli już tak pewni zwycięstwa, że setki kobiet na ulicach Teheranu zdejmowały z głów chusty, za co w kraju, gdzie obowiązuje prawo koraniczne, można trafić do aresztu. Gwardia Rewolucyjna – paramilitarne siły, które stoją na straży rewolucji – uznała demonstracje za próbę dokonania bezkrwawego przewrotu. Policja jednak nie interweniowała.

– Zwycięstwo Musawiego oznaczałoby zauważalną zmianę w polityce społecznej i gospodarczej Iranu. Byłaby też szansa na dialog z Zachodem – podkreśla Ansari.

Musawi zapowiedział jednak, że nie zamierza rezygnować z programu nuklearnego. Obiecuje jedynie skuteczniej przekonywać świat, że posłuży on do celów energetycznych, a nie do produkcji bomby atomowej. Zachód nie wierzy, aby Iran, który jest piątym eksporterem ropy na świecie, potrzebował energetyki jądrowej.

[ramka][srodtytul]Sylwetki[/srodtytul]

[srodtytul]Mahmud Ahmadineżad, islamski konserwatysta[/srodtytul]

53-letni Ahmadineżad wygrał wybory w 2005 roku dzięki poparciu wiejskiej biedoty, której obiecał poprawę warunków życia dzięki zyskom z ropy naftowej. Obietnic nie spełnił. Za jego prezydentury podrożała większość produktów. Rozdawał jednak biednym zapomogi, dzięki czemu zachował popularność.

Jego zdaniem Holokaust to mit. W jednym z przemówień miał wezwać do wymazania Izraela z mapy świata, chociaż Teheran twierdzi, że źle przetłumaczono jego wypowiedź. Wiele razy ostro krytykował USA i ONZ. W czasie jego prezydentury Rada Bezpieczeństwa trzy razy nakładała sankcje na Iran za program nuklearny.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Mir Hosejn Musawi, polityk umiarkowany, zwolennik reform[/srodtytul]

67-letni Mir Hosejn Musawi był premierem w czasie wojny irańsko-irackiej w latach 1980 – 1989. Irańczycy dobrze wspominają jego rządy, bo dzięki systemowi reglamentacji był w stanie zapewnić im dostęp do podstawowych produktów, a potem zdołał wyprowadzić kraj z recesji. Ostro krytykuje politykę gospodarczą Ahmadineżada, którą nazywa gospodarką charytatywną. Chce szybszej prywatyzacji. Może liczyć przede wszystkim na poparcie elit intelektualnych, mieszkańców miast, młodzieży i kobiet. Jego żona, znana działaczka na rzecz praw kobiet, często pojawiała się u boku męża na wiecach wyborczych.[/ramka]

Prezydent Iranu do ostatniej chwili walczył o reelekcję, bezpardonowo atakując politycznych rywali. W ostatnim wystąpieniu telewizyjnym przed dzisiejszym głosowaniem zarzucił im konspirowanie z Izraelem.

– Syjoniści pomagali wam sfałszować dokumenty, dzięki którym próbujecie mnie atakować – oskarżał. Także dzień wcześniej na wiecu w Teheranie nie przebierał w słowach. – Wasze bezpodstawne zarzuty i oskarżenia to powrót do metod Hitlera, które polegały na tak długim powtarzaniu kłamstw, aż wszyscy w nie uwierzą – mówił Ahmadineżad i straszył przeciwników więzieniem. Zdaniem ekspertów ta ostra retoryka mogła zniechęcić wielu wyborców do prezydenta.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021