W sojuszu z Chinami Rosja jest skazana na granie drugich skrzypiec

Rozmowa z Nikołajem Złobinem, ekspertem od stosunków rosyjsko-azjatyckich

Publikacja: 18.06.2009 08:39

Nikołaj Złobin

Nikołaj Złobin

Foto: http://zapravakbr.ru

[b]– Przy okazji wizyty w Rosji prezydenta Hu Jintao sporo się mówi o rosyjsko-chińskim partnerstwie strategicznym. Jak pan ocenia relacje Moskwy z Pekinem? To prawdziwa przyjaźń czy sytuacyjny sojusz?

Nikołaj Złobin:[/b] – Rosja po prostu nie może sobie pozwolić na złe stosunki z Chinami. Jest znacznie słabsza w sensie ekonomicznym i wojskowym. Jeśli porównamy zbrojenia konwencjonalne, to jest duża różnica na korzyść Chin. A jeśli chodzi o gospodarkę, to Rosja ma wszystkie dane, żeby zamienić się w gospodarczego wasala Pekinu. Dlatego Moskwa nie może mieć z nim złych relacji, potrzebuje co najmniej poprawnych. Z drugiej strony zbyt bliski sojusz jest Rosji nie na rękę, bo wówczas popadnie w zbyt dużą zależność. Dlatego Kreml stara się zachować pewną ostrożność i dystans wobec tego partnera.

[b] – A Chiny? [/b]

– Oczywiście nęcą je rosyjskie surowce energetyczne. Nie wydaje mi się, by Chinom – jak twierdzą niektórzy – zależało na rosyjskim terytorium, ale z całą pewnością Pekin jest gotów zawalczyć z Moskwą o wpływy w Azji Środkowej i Południowo-Wschodniej. I bezwzględnie będzie próbował wyprzeć Rosję z Kirgizji, Kazachstanu czy Turkmenistanu. Chiny w pełni kontrolują sytuację w Korei Północnej, podczas gdy Moskwa utraciła wszystkie instrumenty wpływu na reżim Kim Dzong Ila. Poza tym z powodu Kuryli i braku traktatu pokojowego z Japonią Moskwa nie za bardzo ma możliwości inwestowania czy współpracy z Japonią, co daje Chinom kolejną przewagę. I jak tylko Chiny rozwiążą problem Tajwanu, a to stanie się w najbliższym czasie, ich pozycja będzie w regionie znacznie silniejsza. Dlatego uważam, że ze strony Rosji to wymuszony sojusz, a ze strony Chin to oczywistość. Tam doskonale rozumieją, że Rosja nie ma wyjścia, będzie musiała być sąsiadem ogromnej chińskiej gospodarki i ogromnej chińskiej armii.

[b] – Moskwa jednak stara się przedstawić swoją współpracę z Chinami jako przeciwwagę dla Zachodu. [/b]

– Tak naprawdę to ani jedna, ani druga strona nie chce być taką przeciwwagą. Taktyka, którą przyjęła Moskwa, jest jeśli nie szantażem, to przynajmniej kokieterią w stosunku do Zachodu i USA. Myślę, że zarówno Moskwa, jak i Pekin chciałyby być strategicznymi partnerami Waszyngtonu dlatego, że to się opłaca. Ale ponieważ nie mogą się nimi stać bez zgody i chęci USA, oba kraje starają się zaprezentować jako ich główni oponenci. I jeśli w przypadku Państwa Środka to jest skuteczne, to w przypadku Moskwy nie za bardzo. Waszyngton jakoś nie zauważa, że Moskwa chce występować jako przeciwnik.

Niektórzy kremlowscy myśliciele wyobrażają sobie, że Moskwa będzie mózgiem, a Pekin portfelem. Ale to jest nierealne – widać to nawet po tym, jak rozwija się Szanghajska Organizacja Współpracy, w której Chiny zaczynają dominować. Strategiczny rozwój Chin jest sprzeczny z taktycznymi interesami, które stawia przed sobą Moskwa. W tym duecie Kreml jest skazany na granie drugich skrzypiec.

[b] – Twierdzi pan, że Rosji grozi rola młodszego brata Chin. Ale Kreml używa Pekinu jako dość poważnej karty przetargowej, np. w swoich energetycznych kłótniach z Europą. [/b]

– To taka próba taniego szantażu, przekonania Zachodu, żeby brał Rosję taką, jaka ona jest. Ale ten kierunek energetycznej ekspansji nie jest dla Rosji opłacalny. Nawet jeśli Rosja i Chiny zrealizują swoje projekty energetyczne, to Moskwa będzie co najwyżej stacją benzynową. Chiny są zbyt wielkie, by je uzależnić od rosyjskich surowców. Rosja o wiele chętniej stałaby się stacją benzynową Zachodu, ale nie urządzają jej warunki, które on stawia. Przy wszystkich głupotach, do których jest zdolna Moskwa, zagrywając z Zachodem, jest prawdopodobne, że w efekcie to ona uzależni się od Chin.

[i]Nikołaj Złobin jest amerykańskim ekspertem rosyjskiego pochodzenia. Jest szefem Programu Rosyjskiego i Azjatyckiego w waszyngtońskim World Security Institute [/i]

[b]– Przy okazji wizyty w Rosji prezydenta Hu Jintao sporo się mówi o rosyjsko-chińskim partnerstwie strategicznym. Jak pan ocenia relacje Moskwy z Pekinem? To prawdziwa przyjaźń czy sytuacyjny sojusz?

Nikołaj Złobin:[/b] – Rosja po prostu nie może sobie pozwolić na złe stosunki z Chinami. Jest znacznie słabsza w sensie ekonomicznym i wojskowym. Jeśli porównamy zbrojenia konwencjonalne, to jest duża różnica na korzyść Chin. A jeśli chodzi o gospodarkę, to Rosja ma wszystkie dane, żeby zamienić się w gospodarczego wasala Pekinu. Dlatego Moskwa nie może mieć z nim złych relacji, potrzebuje co najmniej poprawnych. Z drugiej strony zbyt bliski sojusz jest Rosji nie na rękę, bo wówczas popadnie w zbyt dużą zależność. Dlatego Kreml stara się zachować pewną ostrożność i dystans wobec tego partnera.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019