Dotychczas włoski fiskus pochylał się ze szczególną uwagą nad właścicielami jachtów i limuzyn. W 2007 r. wykryto, że 100 tys. Włochów kupiło sobie nowe auta o pojemności powyżej 2100 cm sześc., których cena przekraczała dwukrotnie deklarowane dochody. Teraz urząd skarbowy weźmie pod lupę także inne symbole luksusu.
Na liście znalazły się m.in: wakacje w egzotycznych krajach, dalekomorskie rejsy, udział w aukcjach, przynależność do klubów jeździeckich i golfowych, abonamenty wykupione w ośrodkach fitness. Na podejrzenia fiskusa będzie się można narazić także, posyłając dziecko do drogiej prywatnej szkoły lub fundując mu bardzo ostatnio we Włoszech modny, a kosztujący nawet 20 tys. euro – minicar, na który wystarczy motorowerowe prawo jazdy.
Podejrzani będą badani za pomocą specjalnie stworzonego w tym celu skomplikowanego systemu kontroli, tzw. dochodometrem (redditometro). Będzie brał pod uwagę różnice w kosztach życia między północą a południem i dużymi miastami a wsią. Uwzględni też wydatki na czynsz, spłaty kredytów, ubezpieczenia i wszelkie luksusy oraz działania na kontach bankowych. Jeśli wydatki przekroczą o 25 proc. deklarowane zarobki, trzeba się będzie liczyć z oskarżeniem o oszustwo podatkowe. Fiskus już zmierzył zamiary na siły i zapowiada, że w ciągu roku, poczynając od czerwca, przebada dochodometrem reprezentatywną próbkę 830 tys. podatników podzielonych na różne kategorie: rodziny z dziećmi, samotnych, emerytów itp. Jak się szacuje, Włosi ukrywają przed fiskusem 200 mld euro rocznie.
Wszystko to odbywa się w ramach planu zmniejszenia deficytu budżetowego i zadłużenia publicznego, które wynosi 116 proc. PKB. Plan przedstawiony przez ministra skarbu Gulia Tremontiego przewiduje w latach 2011 – 2012 zwiększenie wpływów i ograniczenie wydatków o 25 mld euro. Tremonti pytany, czy zamierza zmniejszyć pensje parlamentarzystów i europosłów o 5 proc., odpowiedział, że owszem, i to „zaledwie na przystawkę“. Włoscy wybrańcy narodu zarabiają ok. 20 tys. euro miesięcznie.
Minister zapowiedział również weryfikację wszystkich inwalidów-rencistów, na których państwo łoży rocznie 16,6 mld euro. Podczas ubiegłorocznej kontroli losowo wybranych 200 tys. inwalidów: okazało się, że 11 proc. z nich jest zdrowych jak ryby.