W związku z bolesnymi cięciami w sektorze publicznym (m. in. zamrożenie płac i zatrudnienia na dwa lata) Włosi uważnie przyglądają się zarobkom kasty urzędniczej i politycznej. Dziennik „Il Giornale” pochylił się nad emeryturami parlamentarnymi. Okazuje się, że byli posłowie, choćby pełnili swą funkcję przez jedną kadencję, lub nawet jej część w przypadku przyspieszonych wyborów, mogą liczyć do końca życia na ponad 3 tys. euro miesięcznie, a rekordziści aż na 10 tys. euro, co kosztuje budżet rocznie 220 mln euro. Normalny Włoch, by przejść na skromniejszą emeryturę, musi odprowadzać składki przez 35 lat.
Opinię publiczną szczególnie oburzył fakt, że Negri, choć pojawił się w Izbie Deputowanych tylko jeden jedyny raz w 1983 r., pobiera teraz za to co miesiąc 3108 euro. W 1969 r. założył lewacką organizację Potere Operaio, która przepoczwarzyła się w terrorystyczną Autonomia Operaia. Jej bojówki mają na koncie 174 ataki na osoby cywilne i 206 napadów na sklepy, poczty i banki. Negri został aresztowany w 1979 r. Cztery lata później na swoich listach wyborczych umieściła go Partia Radykalna, dzięki czemu został parlamentarzystą i wyszedł na wolność. Natychmiast zbiegł do Paryża (łodzią motorową Emmy Bonino, obecnej wiceprzewodniczącej Senatu, byłej komisarz UE), gdzie został wykładowcą uniwersyteckim i gwiazdą lewicowych salonów. Zaocznie został skazany na 17 lat więzienia. Wrócił do Włoch w 1997 r. i odsiedział sześć lat. Negri, filozof z wykształcenia, jest współautorem „Imperium”, tytułu uważanego za biblię antyglobalistów. Jest doradcą prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza. Były prezydent Włoch Francesco Cossiga nazwał go „psychopatą, który zatruł umysły całego pokolenia włoskiej młodzieży”.
W kontekście emerytury Negriego media informują, że na rozpisany w Mediolanie konkurs na 50 nauczycieli szkół podstawowych i przedszkoli za 20 tys. euro rocznie brutto przyjechało z całych Włoch aż 6 tys. chętnych z wyższym wykształceniem. Oznacza to, że zwycięzcy za ciężką pracę otrzymywać będą co miesiąc na rękę ponad trzy razy mniej niż terrorysta za jedno popołudnie w Izbie Deputowanych. Uczestnicy konkursu w Mediolanie to w przytłaczającej większości młodzi ludzie, którzy mówią o sobie „pokolenie 1000 euro”. Chodzi o 4 miliony Włochów w wieku 20 – 35 lat, którzy mimo starań nie mogą znaleźć stałej pracy. Jak mówią, „1000 euro to za dużo, by umrzeć, ale za mało, by żyć”.
Ze 150 tys. absolwentów wyższych uczelni blisko połowa nawet po upływie trzech lat od skończenia studiów pracuje dorywczo. Ojcami „milleurystów” są kolejne włoskie rządy, które od połowy lat 90. w ramach walki z bezrobociem liberalizowały prawo pracy, zezwalając na elastyczne formy zatrudnienia. Bezrobocie spadło, ale tylko dlatego, że pracodawcy mogą teraz zatrudniać młodych ludzi na bardzo krótkie umowy za grosze albo na staże (średnio za 450 euro miesięcznie), by po ich upływie wręczyć wymówienie i zatrudnić innych chętnych.