Zakaz korridy poparło 68 deputowanych, przeciwnych było 59, a dziewięciu wstrzymało się od głosu. Opozycyjna prawicowa Partia Ludowa od razu zapowiedziała zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego Hiszpanii.
Takiego zamieszania w katalońskim parlamencie dawno nie było. Deputowani przeciwni zakazowi fotografowali się w czarnych koszulkach z wizerunkiem byka i wpisanymi w jego sylwetkę literami CAT, od słowa Catalunya. Zwolennicy dyskretnie liczyli głosy – obawiali się przegranej.
Jedni i drudzy robili wszystko, by przekonać deputowanych, którzy nie opowiedzieli się po żadnej ze stron. A między nimi przemykali dziennikarze, których pierwszy raz od wielu lat było wczoraj w katalońskim parlamencie prawie trzy razy tyle co deputowanych. Na debatę decydującą dla przyszłości korridy w Katalonii przyjechali nawet wysłannicy gazet „China Daily”, „The Times of India” i „Los Angeles Times”.
Jeszcze bardziej nerwowa atmosfera panowała przed parlamentem. Z jednej strony placu zdjęcia dorodnych byków i katalońskie flagi z wizerunkiem tych zwierząt ustawili zwolennicy korridy. Z drugiej – oblane czerwoną farbą plakaty rozwiesiły organizacje broniące praw zwierząt, współautorzy zakazu. Do ostatniej chwili trudno było przewidzieć, czym zakończy się głosowanie, bo liczba deputowanych na „tak” i na „nie” była niemal identyczna.
– Co będzie, to będzie, siły są bardzo wyrównane – mówiła „Rz” Isabel Leal, rzecznik Światowej Organizacji Ochrony Zwierząt (WSPA). Zakaz korridy został ostatecznie przyjęty różnicą dziewięciu głosów wyłącznie dzięki przedstawicielom nacjonalistycznej partii CiU, którzy już dzień przed głosowaniem zapowiadali, że wstrzymają się od głosu.