Rajd Wenecja-Pekin: Kurort na śmietnisku

21.07. 2015, Baidahe, Morze Żółte, stan licznika: 14623 km

Publikacja: 27.07.2015 16:00

Nad Morzem Żółtym

Nad Morzem Żółtym

Foto: Fotorzepa/Przemysław Osuchowski

I ludzie pracy (a takich w Chinach jest bardzo dużo), i ludzie podróży (to my!) zasługują czasem na odrobinę wywczasu.

Chińscy ludzie pracy chętnie odpoczywają nad morzem. Najchętniej nad Żółtym Morzem. Zbudowali więc swoje Golden Coast. Dla swoich bogaczy. Miedzy portami morskim i rybackim wybrali kilka kilometrów całkiem piaszczystej plaży i obudowali całość według wzorów, które widzieli... No właśnie nie wiem gdzie widzieli, albo jak patrzyli, ponieważ chińskie Golden Coast, ani złote nie jest, ani odpoczynku wcale nie ułatwia.

Hoteli i ośrodków wypoczynkowych postawili dużo. Przed każdym stoi policjant. Lepsze (pewnie resortowe) domy wczasowe mają swój zamknięty kawałek plaży. To dłuższe spacery wzdłuż brzegu uniemożliwia. Spaceruje się więc promenadą. Na promenadzie sprzedaje się mniej więcej to samo badziewie wakacyjne co w Jastarni i w Ustce. Może z jednym wyjątkiem. Na promenadzie w Baidahe można kupić lub wypożyczyć nadmuchane dętki samochodowe. Jako że rzecz dzieje się w najludniejszym kraju świata, dętek jest dużo. Są do chińskiego wypoczynku nadmorskiego niezbędne, ponieważ Chińczyk na ogół nie umie pływać. Na szerokiej płyciźnie Morza Żółtego kłębi się więc tłum kobiet, mężczyzn i dzieci ubranych w samochodowe dętki. Stoją w wodzie sięgającej pasa i wyglądają na szczęśliwych. Woda jest mętna i na upartego skłonny jestem się zgodzić, że żółta. Choć może ten kolor ma coś wspólnego z tym tłumem stojących w wodzie kuracjuszy?

Jak już wychodzą z wody, zajmują się głównie biesiadowaniem i śmieceniem. Jedzą dużo, śmiecą jeszcze więcej.

Turysta zagraniczny jest w Baidahe mile widziany. Wyciągnąłem taki wniosek po ilości napisów po rosyjsku na większości knajp i sklepów, a nawet na drogowskazach w promieniu kilkunastu kilometrów. Ale nie widziałem ani jednego Rosjanina. Może odstraszyły ich te dętki?

Ponieważ po miesiącu chińskich peregrynacji zmęczeni byliśmy chińskim tłumem, postanowiliśmy, po pierwsze, znaleźć miejsce, gdzie ludzi jest mało. Po drugie, koniecznie nad samym morzem. I udało nam się dotrzeć do miejsca osobliwego. Po prawej i lewej stronie plaży były ośrodki wczasowe w budowie. Za wydmami, na które wjechaliśmy, byłą spora dzielnica identycznych domów jednorodzinnych. Wszystkie puste! Choć zbudowano je co najmniej 10 lat temu. Na naszej plaży było też kilkanaście niewielkich kutrów rybackich i niewielki slums bud, w których rybacy mieszkali. Jednak około dwóch kilometrów plaży było zupełnie puste! Tyle że naśmiecone już było... Niezrażeni zamoczyliśmy opony w wodzie. A dotarcie do Pacyfiku uczciliśmy stosownymi toastami.

Na obrzydliwie zaśmieconej plaży zostaliśmy na dwie noce. Od wyjazdu z Polski był to chyba pierwszy dzień, w którym nie robiliśmy nic. Koło 14.00 zaczęło nam to nawet doskwierać. Z nudów zbieraliśmy śmieci. I muszelki. Na zachody i wschody słońca nie było co liczyć, gdyż horyzont na zachodzie przesłonięty jest smogiem, a na wschodzie mgiełką parującej wody. Łodzie rybackie wyglądają w tym mleku bardzo romantycznie. Mniej romantycznie hałasują silnikami. Podpływają do brzegu i na płyciznach łowią kraby. Dalej, na wodzie głębszej widać milion pływaków, które w równych rzędach pilnują porządku w sieciach, które są zamkniętymi akwenami do hodowli wszelkich darów morza. Ze skutkiem dobrym, co widać na targowisku. Ostrygi z Morza Żółtego są dwa razy większe niż w Europie.

Moczyliśmy więc ciała w Morzu Żółtym, nie używając do tego dętek. Smog osłonił nas od słońca. Przynajmniej tak nam się wydawało. Dlatego kilkoro z nas leczy teraz zbyt spalone części ciała.

Chińczycy się nami nie interesowali. To znaczy interesował się tylko jeden. Twierdził że jest administratorem tej plaży i należy się tyle a tyle... Siedział z nami 4 godziny, wypił nam 4 piwa, w końcu zabrał nam pieniądze wcale nie mniejsze niż zwykle płaciliśmy w hotelu. Cóż, luksus musi kosztować. Nawet luksus bycia samemu na śmietnisku.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1173