W czasach kiedy na ziemskiej orbicie nie było jeszcze setek satelit i fruwał tam tylko Gagarin z Tiereszkową, podobno jedynym obiektem zbudowanym przez człowieka widocznym z kosmosu był Wielki Chiński Mur. Dzisiaj z kosmosu można przeczytać leżącą na ziemi gazetę, ale Chiński Mur ciągle zadziwia. Na ogół uznaje się go za zabytek. Owszem w kilku miejscach naszej wielotysięcznej w kilometrach podróży widzieliśmy pozostałości po tej chińskiej inwestycji tysiąclecia. Czasem z gliny i ubitej ziemi, czasem z wypalanych cegieł. To były autentyczne zabytki. Oczywiście dotarliśmy też do tych odcinków Muru, które zachwalają wszelkie bedekery. Czyli cukierkowo odnowione lub zbudowane od początku fragmenty. Być w Chinach i nie zobaczyć Muru? Byliśmy więc przy murze na jego początku w prowincji Ganzu, byliśmy w kilku miejscach po drodze, byliśmy na Muru końcu. Tam gdzie dociera do Morza Żółtego i włazi sobie w morskie fale.
Mur Chiński we fragmentach odwiedzanych przez wycieczki, moim skromnym zdaniem, nie jest zabytkiem lecz osobliwością. Taką jak Jezus Chrystus Król Wszechświata w Świebodzinie. Gdy patrzyłem na jedno i drugie, zastanawiałem się... po co?
Dawno, dawno temu, jeszcze przed narodzinami Jezusa w Betlejem, w Chinach budowano mury, które chroniły ludzkie osady i pola uprawne przed barbarzyńcami z północy. 2200 lat temu cesarz Qin Shi Huangdi postanowił połączyć wszystkie mury w jeden system umocnień obronnych. Przez setki lat mur poprawiano, unowocześniano, podwyższano. Jednak swej funkcji obronnej nie potwierdził. Pokazywał tylko potęgę Państwa Środka, budził respekt. Ale w chwilach dla historii Chin kluczowych nie wystarczył by powstrzymać Mongołów, Mandżurów, Japończyków. Jest więc jedynie osobliwością i dowodem ludzkiej naiwności.
Oczywiście od czasów pierwszych w Chinach turystów, a za takich możemy chyba uznać i Benedykta Polaka i Marco Polo, Mur był podziwianym obiektem. Również dzisiaj miliony Chińczyków i tysiące obcokrajowców na Mur się wspina.
Nie jest to proste. Mimo że Chińczycy do wielkoludów nie należą, stopnie schodów Chińskiego Muru mają prawie pół metra. Wspinaczka jest więc czynnością mozolną. A schodzenie w dół może być przyczyną wielu groźnych chorób i kontuzji. Kontuzje biorą się z nieostrożnego nadwyrężania stawów i mięśni. Choroby z konieczności ocierania się o innych wspinających i wymiany z nimi flory bakteryjnej. Gdyż na Mur wspina się nieprawdopodobny tłum. Spocony. Z obłędem w oczach.