Szwedzkie ofiary opieki zastępczej

Sztokholm przyznał odszkodowania tysiącom odebranych rodzicom dzieci, które padły ofiarą szykan i nadużyć

Aktualizacja: 03.10.2011 03:02 Publikacja: 03.10.2011 01:57

Szwedzkie ofiary opieki zastępczej

Foto: AFP

Korespondencja ze Sztokholmu

Poszkodowani otrzymają po 250 tysięcy koron (ponad 112 tys. zł). Decyzja ta zamyka długoletni spór. Rząd nie godził się bowiem na wypłacenie pieniędzy i zmienił zdanie dopiero pod  wpływem ostrej krytyki ze strony opozycji.

Z tej okazji socjolog Göran Johansson wspólnie z chadecką minister ds. dzieci i osób starszych Marią Larsson przedstawił raport o zaniedbaniach i pobiciach dzieci wychowywanych w domach dziecka i w rodzinach zastępczych.

– To nowy rozdział naszej historii – mówiła minister. – Raport ten zawiera wiele ciemnych stron. Jestem jednak szczęśliwa, że zostało to wreszcie udokumentowane.

Relacje z piekła

Praca nad raportem trwała pięć lat. Opublikowano w nim rozmowy z 866 osobami, które padły ofiarą nadużyć jako dzieci. Najstarszą osobę, o której donosi raport, umieszczono w domu dziecka w roku 1922. Najmłodsza zaś opuściła rodzinę zastępczą w roku 2003. Przez kilkadziesiąt lat z różnych powodów rodzicom odebrano w Szwecji tysiące dzieci.

Autorem jednej z relacji jest 58-letni Lars Waerner, szef zrzeszenia Skradzione Dzieciństwo (Stulen Barndom). – 250 tysięcy to brzmi jak znaczna suma – mówi „Rz". – Żaden sąd nie uznałby jednak, że to godne zadośćuczynienie za całe lata cierpień. Od czegoś jednak trzeba zacząć .

Matka Larsa chorowała na niewydolność nerek i serca. Nie miała dosyć siły, by zajmować się czwórką dzieci. Kiedy chłopiec miał pół roku, władze umieściły go w domu dziecka, gdzie przez trzy lata „potrząsał kratami kojca", cierpiąc na chorobę sierocą.

– Kiedy miałem dziesięć lat, trafiłem na farmę w Dalsland – opowiada Lars Waerner. – Pierwsza rzecz, jaka mnie spotkała, to cios w szczękę. Tak silny, że straciłem przytomność.

Kiedy doszedł do siebie, zapytał mężczyznę, który był jego opiekunem, dlaczego go uderzył. – Bo musisz się nauczyć moresu, ty cholerny bękarcie – usłyszał.

Tak wyglądał początek trzech lat piekła w Dalsland u chłopa sadysty, którego musiał nazywać ojcem. Nie miał prawa zwracać się do niego „tato". – Zostałbym za to dotkliwie pobity – opowiada. – Tylko jego własne dzieci mogły zwracać się doń w ten sposób.

Lars przez cały tydzień wstawał o pół do piątej rano, by pracować ciężko w stodole i przy gospodarstwie. Pewnego dnia gospodarz chwycił go za kark, podczas gdy ten sprzątał stodołę. Przycisnął do ściany i umazał krowim łajnem jego twarz, wciskając mu je do ust. Śmiał się przy tym szyderczo. – Jeśli wyplujesz, to dostaniesz lanie –zagroził.

Życie na podsłuchu

Chłopiec rzadko rozmawiał z biologiczną matką przez telefon – opiekunowie słuchali wówczas uważnie. Dwukrotnie udało mi się dodzwonić do wydziału opieki społecznej. Urzędnicy jednak telefonowali potem do rodziców zastępczych, by sprawdzić, czy słowa chłopca są prawdziwe.

Po pobycie u chłopa chłopiec trafił m.in. do domu opieki, gdzie pracowali pedofile i inni sadyści.

Lars podkreśla, że jego los nie należał do najgorszych, choć raz usiłował popełnić samobójstwo. – Byli tacy chłopcy, których oprawcy zamieniali w seksualnych niewolników już w wieku pięciu, sześciu lat.

Benny Jacobsson, sekretarz Krajowego Związku Sierot, mówi „Rz", że dzieci, które dostały się pod opiekę państwa, pochodziły z domów, w których rodzice nadużywali alkoholu lub byli zbyt ubodzy, by zapewnić dziecku „prawidłowe warunki rozwoju".

– Intencją władz była poprawa bytu dziecka. W wielu przypadkach stało się jednak odwrotnie. Narażono je na niewolniczą pracę, szykany i przemoc – komentuje.

– W grupie dzieci wychowywanych poza domem rodzicielskim ryzyko popełnienia samobójstwa jest czterokrotnie wyższe od średniej. Wyższa jest też umieralność. Wiele takich osób popada później w alkoholizm – dodaje Jacobsson.

Między 1920 a 1995 rokiem umieszczono w rozmaitych instytucjach opiekuńczych i domach rodziców zastępczych co najmniej ćwierć miliona dzieci. Ile z tego padło ofiarą szykan i nadużyć, nikt nie wie na pewno. Szacuje się jednak, że może chodzić o kilka tysięcy osób.

Korespondencja ze Sztokholmu

Poszkodowani otrzymają po 250 tysięcy koron (ponad 112 tys. zł). Decyzja ta zamyka długoletni spór. Rząd nie godził się bowiem na wypłacenie pieniędzy i zmienił zdanie dopiero pod  wpływem ostrej krytyki ze strony opozycji.

Pozostało 94% artykułu
Społeczeństwo
"Niewygodny i bardzo kosztowny" czas letni. Donald Trump chce go znieść w tej kadencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu