Francuscy i włoscy ratownicy są zdania, że z każdą godziną maleją szanse na uratowanie przewodnika i jego klientki. Obydwoje są doświadczonymi alpinistami, ale już sześć nocy spędzili w dziurze wyrytej w śniegu pod skorupą lodowca na Grande Jorasses - jednym z legendarnych wejść alpejskich.
Para została zaskoczona nagłym załamaniem się pogody na wysokości 4 tysięcy metrów. Panuje tam temperatura minus 10 stopni, która na wietrze spada do minus 25 stopni Celsjusza. Mgła i zadymka śnieżna sprawiają, że pięć śmigłowców w Chamonix i w Dolinie Aosty po włoskiej stronie masywu nie może wystartować.
Dotarcie pieszo do uwięzionych w potrzasku alpinistów jest niemożliwe ze względu na niebezpieczeństwo zejścia lawin. Od tygodnia w Alpach powyżej dwóch tysięcy metrów sypie śnieg. Po raz ostatni kontakt telefoniczny nawiązano z przewodnikiem w piątek, potem urwał się, gdyż wyczerpały się baterie w telefonie.