-  Pilot wyszedł z maszyny o własnych siłach – mówi "Rzeczpospolitej" Karol Kierzkowski, rzecznik mazowieckiej straży pożarnej.

Do wypadku doszło dziś ok. godz. 19 w miejscowości Mingosy pod Siedlcami. Samolot miał zaczepić o linię średniego napięcia, po czym runął na ziemię. Po upadku maszyna stanęła w ogniu.

Świadkowie wezwali służby ratunkowe. Na miejsce przyjechało kilka zastępów straży pożarnej, policja pogotowie.

Pilot zdążył wydostać się z maszyny o własnych siłach. – Zbadali go lekarze i uznali, ze hospitalizacja nie jest konieczna – mówi Karol Kierzkowski.

Samolot spłonął doszczętnie. Na razie nie wiadomo do kogo należał, ani skąd startował o dokąd leciał. Okoliczności wypadku będzie badać prokuratura oraz komisja wypadków lotniczych.