W związku z rozpoczynającym się 28 lutego procesem ws. trzeciej nauczycielki z Zabrza w związku z jej udziałem w tzw. czarnym proteście przypominamy nasz wywiad z Katarzyną Gwóźdź.
"Rzeczpospolita": Czy uzasadniony jest zarzut, że „w godzinach pracy na terenie szkoły manifestowała pani wraz z koleżankami publicznie poglądy związane z poparciem dla protestu dotyczącego zmian przepisów aborcyjnych”?
Katarzyna Gwóźdź, nauczycielka z Zabrza: Trzeciego października ubrałyśmy się na czarno do pracy, bo nie miałyśmy możliwości uczestnictwa w czarnym proteście w inny sposób; specyfika naszego zawodu sprawia, że nie mogłyśmy wziąć urlopu na żądanie. Strojem symbolicznie wyraziłyśmy solidarność z dziesiątkami tysięcy kobiet, które tego dnia manifestowały przeciwko planom zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Zrobiłyśmy sobie też zdjęcia, które jedna z koleżanek zamieściła na prywatnym profilu w jednym z serwisów społecznościowych. Taka fotografia została skopiowana przez jednego z naszych kolegów, który zaczął ją rozpowszechniać opatrując obraźliwymi komentarzami. Wreszcie zdjęcie pokazały lokalne media i o sprawie stało się głośno. Jednocześnie ów kolega złożył na nas w kuratorium wniosek w wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. I tak zaczęły się nasze kłopoty.
Będziecie panie kolejno stawać przed komisją dyscyplinarną aż do marca, ale pierwsza decyzja, która w piątek zapadła w sprawie pani koleżanki Aleksandry Piotrowskiej, to było uniewinnienie.
Szczerze mówiąc ten wyrok to dla mnie miłe zaskoczenie. Myślę, że przyczyniła się do tego fala informacji w internecie i nagłośnienie sprawy przez media.