Mieszkańcy Bielska Podlaskiego zaalarmowali miejscową policję, że na parapecie otwartego okna na czwartym piętrze siedzi dwójka małych dzieci.
Gdy funkcjonariusze pojechali na miejsce, dzieci na parapecie już nie było. Pod drzwiami mieszkania stała 39-letnia kobieta, krewna rodzeństwa, która przyszła sprawdzić jak czują się maluchy. Nikt jej jednak nie wpuścił do środka.
Dopiero na wezwanie policjantów drzwi otworzył 37-letni mężczyzna - jak się okazało znajomy matki dzieci. Mężczyzna był pijany, miał 2,3 promila alkoholu w organizmie.
- W mieszkaniu był bałagan. Na podłodze leżały porozrzucane butelki po piwie oraz porozlewany był alkohol – relacjonowała st. asp. Agnieszka Dąbrowska, z komendy w Bielsku Podlaskim.
W takich warunkach przebywało rodzeństwo: trzyletnia dziewczynka i jej sześcioletni brat. Dzieci były ubrane jedynie w bieliznę.