Kontrola Ministerstwa Sprawiedliwości w Zakładzie Karnym we Włocławku i zakaz pracy dla skazanych za morderstwo, gwałty i pedofilię – to efekty głośnej publikacji „Rzeczpospolitej". Ujawniliśmy, że w maju, w ciągu zaledwie 11 dni podczas pracy na zewnątrz w ramach rządowego programu „Praca dla więźniów" uciekło dwóch skazanych. Jeden z nich odsiadywał wyrok za zabójstwo, drugi za oszustwa i kradzieże. Pracowali w systemie bez konwojenta.
Jak informuje nas Ministerstwo Sprawiedliwości, wiceszef resortu Patryk Jaki „zlecił niezwłoczną kontrolę procedur związanych z zatrudnieniem osadzonych poza terenem zakładu karnego i powtórną analizę i weryfikację skazanych zatrudnionych poza terenem zakładów karnych". – Czynności wyjaśniające w tej sprawie jeszcze trwają – informuje nas mjr Maciej Popławski z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy.
Według informacji „Rzeczpospolitej" w dniu naszej publikacji do wszystkich zakładów karnych resort skierował pismo zakazujące wysyłania do pracy bez konwoju osób skazanych za zabójstwa oraz rozboje. – Następnego dnia wycofano się jednak z restrykcji wobec osadzonych za rozboje, bo stanowią dużą grupę w polskich więzieniach, a zapotrzebowanie na ich pracę jest ogromne – mówi jeden z funkcjonariuszy więzienia.
Milena Domachowska z biura prasowego ministra sprawiedliwości potwierdza, że wiceminister Jaki zlecił „zatrudnianie osadzonych skazanych za najpoważniejsze przestępstwa przede wszystkim wewnątrz zakładów karnych".
Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że uciekinier-zabójca (do dziś nieodnaleziony) nie powinien być wysyłany do pracy bez konwoju, bo nigdy nie był na przepustce. Z kolei drugi osadzony pochodził z miejscowości, w której pracował.