Reklama

Wierzyłem naszym dowódcom

Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej, poseł LiD

Aktualizacja: 23.11.2007 11:28 Publikacja: 23.11.2007 02:41

Rz: Był pan w Afganistanie zaraz po ostrzelaniu afgańskiej wioski. Rozmawiał pan o tym zdarzeniu z polskimi dowódcami?

Janusz Zemke: Rozmawiałem przede wszystkim z dowództwem polskiego kontyngentu. Zadałem pytanie o przebieg tego zdarzenia. Powiedziano mi, że żołnierze zostali ostrzelani. Po czym miała ruszyć grupa, żeby im pomóc, i wówczas talibowie uciekli w stronę wioski. Oddano kilka strzałów z moździerzy w stronę jakiejś zagrody, gdzie byli talibowie. Z tego, co mi przedstawiono, jeden pocisk zboczył mniej więcej o 200 m. Nie wiadomo wówczas było, czy to był błąd w celowaniu, czy jakieś uszkodzenie pocisku.

Zawiódł sprzęt?

Taką dostałem odpowiedź. Powiedziano mi, że to był albo wypadek związany ze sprzętem, albo błąd popełnił człowiek. Przyjąłem tę wersję. Wówczas nie wzbudziła moich wątpliwości. Nie miałem żadnych podstaw, by nie ufać dowódcom.

Teraz słyszy pan inną wersję – wersję prokuratury – i czuje się pan oszukany przez wojskowych?

Reklama
Reklama

Mam nadzieję, że dowódca, który mi mówił o ostrzale, po prostu miał taki stan wiedzy. Tę rozmowę prowadziłem 27 albo 28 sierpnia, może dowódcy znali tylko taką wersję?

A zakłada pan, że mogli znać też inną?

Trudno mi w to uwierzyć, ale wszystko jest możliwe. Byłem m.in. w bazie w Szaramie, gdzie jest dowództwo naszej grupy bojowej. Rozmawiałem z dowódcą i jego zastępcą. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że mogli znać inną wersję niż ta, którą mi przekazali.

Prawdę można było szybko ustalić. Mamy do dyspozycji nowoczesne technologie.

Najważniejsze, by ustalić, kto wydał rozkaz i na podstawie jakich informacji. Nie wiem, czy podstawą rozkazu była wiedza nasza, czy np. przekazana przez Amerykanów.

Rz: Był pan w Afganistanie zaraz po ostrzelaniu afgańskiej wioski. Rozmawiał pan o tym zdarzeniu z polskimi dowódcami?

Janusz Zemke: Rozmawiałem przede wszystkim z dowództwem polskiego kontyngentu. Zadałem pytanie o przebieg tego zdarzenia. Powiedziano mi, że żołnierze zostali ostrzelani. Po czym miała ruszyć grupa, żeby im pomóc, i wówczas talibowie uciekli w stronę wioski. Oddano kilka strzałów z moździerzy w stronę jakiejś zagrody, gdzie byli talibowie. Z tego, co mi przedstawiono, jeden pocisk zboczył mniej więcej o 200 m. Nie wiadomo wówczas było, czy to był błąd w celowaniu, czy jakieś uszkodzenie pocisku.

Reklama
Służby
Atak na polskich funkcjonariuszy na granicy z Białorusią. „Leciały kamienie”
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Reklama
Reklama