Rz: Prokuratura zdecydowała się przesłuchać pułkownika Schweitzera. To dobra wiadomość?
Władysław B.:
Dobra. Syn wspominał mi, że pułkownik bardzo się interesował polskimi żołnierzami. Wspólnie zakładali jedną z pomniejszych baz. Potem Schweitzer często ich odwiedzał. Jestem pewien, że może zaświadczyć, jak aktywni byli talibowie w tamtym rejonie.
Wierzy pan w to, że rozkaz ostrzału wydali Amerykanie?
Wydaje mi się to prawdopodobne. To szło z góry. Polski dowódca bazy, wydając takie polecenie, musiał je z kimś konsultować. Niezależnie jednak od wszystkiego fakt, że w Nangar Khel zginęli cywile, musiał być nieszczęśliwym wypadkiem. Syn wspominał, że talibowie schodzili z gór, strzelali do amerykańskich patroli. Ostrzał okolic Nangar Khel był elementem działań taktycznych. Głęboko w to wierzę.