Pałac Prezydencki potwierdza, że ministra Władysława Stasiaka nie ma w składzie delegacji, a Bochenek wybiera się do Bukaresztu, ponieważ w Kancelarii Prezydenta odpowiada za sprawy bezpieczeństwa państwa. Jest to jednak o tyle dziwne, że Stasiak od dawna był zaangażowany w przygotowanie szczytu. Jeszcze tydzień temu w kwaterze NATO w Brukseli odbył serię spotkań dotyczących zaczynającego się właśnie spotkania przywódców paktu. O możliwości poszerzenia NATO o Ukrainę i Gruzję rozmawiał m.in. z sekretarzem generalnym Jappem de Hoop Schefferem.
Dlaczego więc teraz nie leci do Bukaresztu z prezydentem? Lech Kaczyński ma tam przecież rozmawiać głównie o Ukrainie i Gruzji. Władysław Stasiak nie widzi w tym problemu. – To pan prezydent podejmuje decyzję o składzie swojej delegacji – tłumaczy Patrycja Hryniewicz, rzeczniczka Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Być może wyjaśnieniem nieobecności Stasiaka w Bukareszcie mogą być informacje „Rz” sprzed miesiąca, że Lech Kaczyński zastanawia się, czy nie zrezygnować ze współpracy z ministrem Stasiakiem? Z naszych informacji wynikało, że na czele BBN prezydent miałby wtedy postawić właśnie Małgorzatę Bochenek. Do takiego rozwiązania mieli go namawiać współpracownicy, którzy mają za złe Stasiakowi, że utrzymuje dobre relacje z szefem resortu obrony Bogdanem Klichem.
Szef BBN od dawna był zaangażowany w przygotowanie szczytu NATO
– Problem od samego początku był całkowicie wydumany. Między BBN a Pałacem Prezydenckim jest bardzo dobra współpraca – twierdzi Patrycja Hryniewicz. Wyjaśnia, że szef BBN był zaangażowany w merytoryczno--analityczne przygotowanie prezydenta do szczytu.