Ostatnio pracę stracili kolejni celnicy, których wcześniej zawieszono ze względu na zarzuty, przeważnie dotyczące korupcji. W samej Izbie Celnej w Białej Podlaskiej w ciągu dwóch lat dotknęło to ok. 140 osób. Stało się tak, mimo że postępowania karne w ich sprawach jeszcze się nie zakończyły. Niektórzy przed zawieszeniem mieli nieposzlakowaną opinię, ale ten, kto wręczał im zwolnienie, formalnie nie naruszył przepisów.
Zgodnie z ustawą o Służbie Celnej obowiązkowe jest bowiem zawieszenie w czynnościach służbowych na trzy miesiące tego, wobec kogo wszczęto postępowanie karne w sprawie o przestępstwo umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego. Podobnie jak karnoskarbowe. Zawieszenie można przedłużyć do czasu zakończenia postępowania karnego, ale tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach. W praktyce jednak przedłużanie zdaniem celników jest standardem, a przez to prostą drogą do redukcji. Celnika wolno bowiem zwolnić po roku zawieszenia, jeśli nie ustąpiły przyczyny będące jego podstawą.
– Przepis, choć fakultatywny, w praktyce jest stosowany prawie jak obligatoryjny – mówi Barbara Smolińska, przewodnicząca ZZ Służby Celnej RP. – Dyrektorzy izb wszczynają postępowanie w celu zwolnienia i po otrzymaniu decyzji właśnie tak się dzieje.
Podobne przepisy dotyczą innych służb mundurowych, ale tam do zwalniania podchodzi się ostrożniej. Zdaniem celników ich formacja cierpi na braki kadrowe, dlatego długo nie trzyma się pustych etatów. Kosztem zwolnienia jednych zatrudniani są nowi.
Z kolei Ministerstwo Finansów twierdzi, że przedłużanie zawieszenia nie odbywa się automatycznie.