Unia Metropolii Polskich i Związek Miast Polskich chcą nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych.
Teraz ustawa wyróżnia w podatku od nieruchomości budowle i budynki oraz grunty (art. 5 ust. 1) przeznaczone pod działalność gospodarczą, grunty pod jeziorami, zajęte na zbiorniki wodne retencyjne, na elektrownie wodne i grunty pozostałe, w tym zajęte na prowadzenie odpłatnej statutowej działalności organizacji pożytku publicznego. Każdy z wyszczególnionych gruntów ma przewidzianą w ustawie inną stawkę podatku, przy czym są one podane w maksymalnej wysokości. Od rady gminy zależy, jaką stawkę uchwali. Rada gminy może też uchwalić inne stawki dla tego samego typu gruntu w zależności od lokalizacji, rodzaju działalności gospodarczej i rodzaju zabudowy.
W propozycji nowelizacji samorządowcy wskazują na konieczność wprowadzenia w części gruntowej nowego typu gruntu i nowego rodzaju podatku. – Chcemy, aby podatek od nieruchomości gruntowych był bardziej zróżnicowany. Dziś są dwie stawki oraz możliwość ich strefowania. Proponujemy, aby go urealnić i powiązać ze sposobem wykorzystania terenu oraz wprowadzić kilka stawek związanych z tym wykorzystaniem – powiedział „Rzeczpospolitej" Andrzej Porawski, dyrektor biura ZMP. – Według nas należy wyżej opodatkować grunty budowlane.
Podatek od gruntów budowlanych, zdaniem Porawskiego, powinien być wprowadzony, gdy w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego zostanie zapisane przeznaczenie terenu na cele budowlane. Mieszkańcy często chcą się budować na zupełnie nowych terenach, które zostają przekwalifikowane na budowlane, a nie mają miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Pomimo to mieszkańcy domagają się budowy infrastruktury. Najważniejszym zaś źródłem jej finansowania jest podatek od nieruchomości.
– Wyższy podatek od gruntów budowlanych zapobiegnie spekulacji ziemią, bo każdy się zastanowi, czy już chce płacić wyższy podatek, czy jeszcze poczeka. Nie będzie też wielkich rezerw budowlanych. Specjaliści oceniają, że mamy dziś dziesięciokrotną nadprodukcję terenów budowlanych w stosunku do potrzeb. To gruba przesada –twierdzi Porawski.