– Prawo toleruje takie wypadki, a sankcja karna dla nieuczciwych kandydatów byłaby wskazana – uważa Beata Tokaj, dyrektor zespołu prawnego i organizacji wyborów Krajowego Biura Wyborczego.
Przykładem jest choćby Jerzy P., który zaledwie kilkanaście dni po wyborach musiał złożyć mandat radnego gminy Grudziądz, bo okazało się, że był karany i w dniu wyborów nie miał biernego prawa wyborczego. W mediach tłumaczył się, że składając oświadczenie, myślał, iż chodzi o współpracę z SB.
Kilkudziesięciu innych kandydatów komisje wyborcze z tego samego powodu wykreśliły z list tuż przed wyborami.
[srodtytul]Naruszeń jest wiele[/srodtytul]
W każdej kadencji kilkudziesięciu radnych traci mandaty, bo wychodzi na jaw, że w dniu wyborów nie mieli biernego prawa wyborczego. Teoretycznie oświadczenia kandydatów powinny weryfikować terenowe komisje wyborcze.