A&B: Niedawno Google udostępnił muzea wirtualne na swojej stronie internetowej, ale muzeum wirtualne nie jest zjawiskiem nowym.
Maria Poprzęcka:
Google Art Project nie jest rewelacją, gdyż większość dużych muzeów od pewnego czasu digitalizuje swoje zbiory i w różnym zakresie je udostępnia w postaci „muzeów wirtualnych". Jak wszystko, co się dzieje w sieci, niesie to zarówno korzyści, jak niebezpieczeństwa. Korzyści bezsporne to zwiększenie dostępności zbiorów i oferta edukacyjno- popularyzatorska. Wirtualne muzea w Google'u to nie tylko wędrówka po salach muzealnych, ale także programy umożliwiające zbliżenia, okrążanie obiektów, sięganie po Zr zróżnicowane informacje, przygotowane z myślą o różnej publiczności. Wartość edukacyjna wirtualnych muzeów jest więc bezdyskusyjna. Natomiast zagrożenia są bardzo poważne i muzea to wiedzą właściwie od momentu, kiedy pojawiła się szansa wirtualnej wizyty muzealnej. Pierwsze niebezpieczeństwo to konkurencja, jaką dla muzeów mogą być muzea dostępne w domowym komputerze. Takie atrakcyjne, wygodne, gotowe na kliknięcie substytuty zagrażają zarówno „misji" muzeów – odciągają od rzeczywistego kontaktu ze sztuką, jak także, odbierając muzeom publiczność, uderzają w budżet, zmniejszając ekonomiczne zyski płynące z biletów, imprez muzealnych, turystyki kulturalnej, sprzedaży pamiątek, katalogów, gadżetów etc.
A&B: A czy to nie jest wygodna forma muzealnych „odwiedzin"?