Reklama

Hiperrealistyczna miłość z ukradzioną piersią bażanta

Ponad 50 obrazów z polskich i zagranicznych kolekcji oraz paryskiej pracowni Ewy Kuryluk to pierwsza taka wystawa tej wybitnej artystki.

Aktualizacja: 17.05.2016 22:56 Publikacja: 17.05.2016 18:01

Foto: Muzeum Narodowe w Krakowie

Tę retrospektywę zorganizowało Muzeum Narodowe w Krakowie. – Dzięki niej przypomniałam sobie, że byłam kiedyś malarką – mówi „Rzeczpospolitej" Ewa Kuryluk. – Tradycyjne malarstwo porzuciłam w 1978 roku i zajęłam się instalacjami tekstylnymi. Do dziś uprawiam sztukę instalacji i chociaż jest to dalej malarstwo, rysunek i fotografia na tkaninie, to już nie w konwencjonalnej formie.

Lata 1967–1978, kiedy Ewa Kuryluk malowała akrylowe obrazy, są niezwykle ważne nie tylko w jej biografii, ale i dla sztuki polskiej. Ta artystka w latach 70. stała się inicjatorką i główną reprezentantką hiperrealizmu w Polsce, który bliżej poznała na stypendium w USA. Krakowska wystawa uświadamia teraz, że pierwszy okres malarski Kuryluk zawiera mnóstwo znakomitych i wciąż poruszających wyobraźnię obrazów, co nie umniejsza rangi późniejszych, pokazywanych na filmach instalacji o egzystencjalnej wymowie.

Wystawa nie przypadkiem odbywa się tu i teraz. Chociaż życie artystki związane jest z różnymi miejscami: Warszawą, Wiedniem, Londynem, Nowym Jorkiem, Paryżem, urodziła się ona właśnie w Krakowie. A wernisaż odbył się w jej 70. urodziny.

Najwcześniejszy prezentowany obraz „Helmut opłakuje bażanta" namalowała podczas studiów na ASP w Warszawie. Łączy elementy kubizmu i surrealizmu, a także wpływy Rauschenberga, którego prace oglądała na Biennale w Wenecji. Półabstrakcyjne postacie to sama artystka i poznany niedawno Helmut Kirchner, później jej mąż. Wklejona w płótno, znaleziona przed sklepem, pierś bażanta zachowała się tylko fragmentarycznie, bo ktoś zerwał jej część już podczas warszawskiej wystawy w latach 60. (stąd tytuł obrazu). Artystka twierdzi, że to pierwszy jej autoportret.

W Krakowie oglądamy trzy etapy malarstwa Ewy Kuryluk. Pierwszy to cykl „Człekopejzaży" – kolażowo-surrealistyczny. Mieszają się w nim postacie, krajobrazy, rośliny i zwierzęta. Drugi – cykl „Ekrany" – zderza prywatność z agresywnie wdzierającymi się w nią obrazami z telewizyjnego ekranu. Trzeci – najważniejszy – zaczyna się w połowie lat 70. To okres hiperrealistyczny, artystka korzysta z malarsko przetworzonej fotografii, portretując osoby bliskie, a przede wszystkim siebie.

Reklama
Reklama

W tym ostatnim postacie pojawiają się w pozornie wyabstrahowanej przestrzeni, ale jakiś element zawsze otwiera pole do skojarzeń związanych zarówno z biografią artystki, jak i czytelnym dla każdego przesłaniem. „Na huśtawce w Central Parku" wykorzystuje własne zdjęcie w tym właśnie miejscu, a jednocześnie jest to przejrzysta metafora życia. Na jednym z portretów Leszka Kołakowskiego w górnym rogu pojawia się wklejona fotografia z lat dziecięcych filozofa, a na ramieniu miniatura postaci wycięta z reprodukcji „Edypa i Sfinksa" Ingresa.

W ostatnim autoportrecie z 1977 r. o przewrotnie ironicznym tytule „Nie śnij o miłości, Kuryluk" widzimy ją z notatnikiem. Jest przecież nie tylko malarką, ale i autorką książek. Wbrew tytułowi nie wydaje się, by miała o miłości zapomnieć. Na tym obrazie widzimy przecież w rogu wklejoną malarską miniaturę z romantyczną sceną...

„Nie śnij o miłości, Kuryluk", wystawa czynna do 14 sierpnia

 

Rzeźba
Anatomia antyku na Zamku Królewskim z kolekcji Stanisława Augusta
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama