Uwagę przykuwają przede wszystkim wielkoformatowe malarskie abstrakcje, które z oddali można wziąć za action painting w stylu Jacksona Pollocka. Ekspresja gestu i malarska materia, przypominająca erupcję wulkanu (chociaż kolorystyka tych obrazów utrzymana jest w różnych tonacjach: czerni, czerwieni, oceanicznych szmaragdów, szafirów) zdaje się wyzwalać w nich żywioły natury. Z bliska z zaskoczeniem dostrzegamy, że w farbę wtopione są ścinki wyjęte ze zniszczarki papieru, co kojarzy się znów z tzw. malarstwem materii.
– Czasem przypadek sprawia, że uwalniają się inne emocje i tworzę zupełnie coś nowego – mówi „Rzeczpospolitej" Stasys Eidrigevičius. – Najpierw myślałem o figuratywnych obrazach w rodzaju dużych plakatów, czy symbolicznego „Smoleńska", który namalowałem wstrząśnięty katastrofą. A ostatecznie w serii tych abstrakcyjnych obrazów spróbowałem przyjrzeć się jakby w zbliżeniu fragmentom ziemi, morza, czy strukturom przyrody. Zobaczyć je tak jak człowiek, który leżąc na ziemi widzi tylko mały fragment świata, strukturę traw i piasku, dużo kolorów. Zbliżenie zaciera kontury. Przy tych obrazach musiałem działać błyskawicznie, bo akryl zasycha bardzo szybko i kawałki papieru natychmiast w nim zastygają. Rezultat jest widoczny od razu.
Inny charakter mają pokazywane przez Stasysa mniejsze, geometryczne abstrakcje, z których tworzy jakby malarski mural. Nie mniej intrygujące są jego nowe kolaże, w których prowadzi dialogi z artystami różnych epok: Rafaelem, Caravaggiem, Davidem, van Goghiem, Magrittem, Lucio Fontaną czy Maurizio Catellanem (autorem rzeźby, przedstawiającej przygniecionego kamieniem papieża, która wzbudziła tak wiele politycznych emocji na wystawie w Zachęcie) .
W kolażu zatytułowanym „Pieśń Mariny" nawiązuje wprost do szokującego performansu „Balkan Baroque", podczas którego Mariną Ambramović przez kilka dni siedziała pośród zwierzęcych kości, czyszcząc je zapamiętale, co kojarzyło się z horrorem wojny. W kolażu Eidrigevičiusa artystka wręcz tonie w stosie kości. Na innym odwołuje się do znanego obrazu Davida „Śmierć Marata". W pracy „Nie zabijaj" przywołuje fragment „Ofiarowania Izaaka" Caravaggia i dodaje własną postać, która przeciwstawia się aktowi przemocy. Są też kolaże o lżejszej tematyce – rodzaj gry, czy żartu. W pracy „Trzech rysowników", Stasys tworzy „koło rysowania", czyli scenę, w której kreśli postać Rafaela i Breugela, a oni szkicują jego. To jest fajka van Gogha" przywołuje ulubiony rekwizyt Van Gogha i trawestuje znany obraz Magritte'a „To nie jest fajka Van Gogha" . A do tych gier słownych Eidrigevičius dodaje prawdziwą fajkę z własnej kolekcji.
W najnowszej pracy – „Zamach" – Stasys Eidrigevičius przywołuje ofiary islamskiego terroryzmu: zabitych rysowników i felietonistów magazynu satyrycznego tygodnika „Charlie Hebdo" w Paryżu. – Dołączyłem do protestu artystów na całym świecie i reakcji wielu rysowników na tę tragedię – tłumaczy. – Jednak zamiast rysunku na desce namalowałem litery, nawiązujące w kroju do czcionki „Charlie Hebdo". Liter jest dwanaście – tyle ilu było zabitych w tym akcie terroru. Każda z nich jest „przestrzelona" wbitą łuską naboju. Warto przypomnieć, że Stasys sam tworzył satyryczne rysunki, publikowane m.in. na łamach „Rzeczpospolitej", w których polityczny charakter łączył zwykle z poetyckim klimatem. Na wystawie zatytułowanej Stasys 18a (to nawiązanie do Galerii 18 a, otwartej niedawno przy ulicy Nowogrodzkiej z inicjatywy Jarosława Wojtacha, architekta i kolekcjonera dzieł sztuki, oglądamy wielkoformatowe obrazy, pastele, malarskie miniatury, kolaże, rzeźby, obiekty, fotografie, plakaty, książki.