Czasem z przyjaciółmi uprawiającymi różne zawody toczymy zacięte spory, w którym za nich można natknąć się na najwięcej absurdów. Najczęściej prowadzą prawo i medycyna. Rywalizacja jest zaciekła, postanowiłem więc opowiedzieć historię, która może przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść prawa.
W jednej ze spraw karnych po opinii biegłej sądowej sąd zdecydował o zastosowaniu aresztu. Obrona podejrzanego postanowiła skontrolować kwalifikacje biegłego. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, okazało się bowiem, że osoba wydająca opinię i posługująca się pieczątką biegłej sądowej wcale nią nie jest. Wskazywało to na poświadczenie nieprawdy i powoływanie się na funkcję, której się nie sprawuje.