Tyle pieniędzy trafiałoby do budżetu, gdyby 1 mln osób - tyle jest obecnie długotrwale bezrobotnych - znalazło zajęcie.

Jak wyjaśnia wiceprezes Deloitte Rafał Antczak, chodzi o wszystkie podatki czy składki, których teraz bezrobotny i potencjalny pracodawca nie płaci. Zastrzega, że 10,5 mld zł to i tak bardzo konserwatywny szacunek. "Gdyby przyjąć trochę bardziej optymistyczne założenia, kwota mogłaby być nawet dwukrotnie wyższa" - mówi.

Od kilku lat rząd rozważa powierzenie prywatnym agencjom zatrudnienia aktywizacji zawodowej osób długotrwale bezrobotnych. Ale jak wylicza "PB", gdyby program objął wszystkie takie osoby, to kosztowałby 10 mld zł. A że nie ma szans na 100-proc. skuteczność (sukcesem byłaby na poziomie 10-20 proc.), zysk z reformy przyniósłby 1-2 mld zł, czyli niewielką część poniesionych kosztów.