Rz: Otrzymał pan właśnie odznaczenie od premiera Czech Mirka Topolanka za swoją działalność w 1968 roku w okresie praskiej wiosny. Na czym ona polegała?
Kornel Morawiecki: To była skromna działalność. Wspólnie ze znajomymi rozrzucaliśmy na klatkach schodowych ulotki wyrażające sprzeciw wobec sowieckiej interwencji w Czechosłowacji. Malowaliśmy na ścianach sierpy i młoty zrównane ze swastykami. Czuliśmy, że musimy dać świadectwo naszemu sprzeciwowi wobec sowieckiej okupacji i agresji.
Czy taka postawa jak pańska – solidarności z Czechami i Słowakami – była wśród Polaków powszechna?
W moim środowisku – tak. Z przejawami solidarności spotkałem się również poza nim. Rozmawiałem też z żołnierzami Ludowego Wojska Polskiego. Niektórzy byli sceptyczni wobec inwazji, ale nie mieli wiele do gadania, musieli wykonywać rozkazy.
Czy tamto doświadczenie wpłynęło na pana późniejszą działalność?