Działacze partii Tuska to prawdziwi twardziele. W wyniku wewnętrznych konfliktów w PO, przepraszamy, w wyniku delikatnych zmian personalnych - mogą nie dostać się na listy wyborcze. Tak stało się w przypadku Łukasza Gibały w Krakowie, który nie tylko podpadł spółdzielni Cezarego Grabarczyka, ale też samowolnie rozpoczął kampanię billboardową. Z kolei posła Jacka Żalka o odchylenia i wypaczenia pisowskie oskarżył sam Stefan Niesiołowski. Jednak mądrość zarządu partii i Donalda Tuska sprawiła, że obaj wykluczeni mogą spać spokojnie.
To prawda, jestem dziewiętnasty na liście krakowskiej. Miejsce jest dalekie od moich marzeń, ale bardzo się cieszę, że będę mógł wystartować i zweryfikować w wyborach moją czteroletnią pracę. Dlatego jestem zadowolony z decyzji władz krajowych i liczę, że nawet z tego odległego miejsca dostanę się do parlamentu - powiedział Łukasz Gibała, który w poprzednich wyborach wszedł do Sejmu z miejsca dwunastego.
Inne korekty wprowadzone we wtorek na listy Platformy to powrót na listę w Białymstoku posła Jacka Żalka (wystartuje z przedostatniego miejsca, w poprzednich wyborach był piętnasty), a także Witolda Pahla na listę w Zielonej Górze. Kolejne z ustaleń wtorkowego zarządu krajowego to wprowadzenie na listy Platformy polityków SdPl, m.in. Wojciecha Filemonowicza. Start Filemonowicza kontestuje część krakowskiej Platformy.
To taki drugi Janusz Palikot -
ocenili rozmówcy z PO.