Miller znany jest ze swych niezwykle błyskotliwych ripost. Z przykrością musimy jednak poinformować, że wraz z gasnąca popularnością i dowcip staje się u niego coraz bardziej prymitywny. Oczywiście motywem przewodnim żartów Millera stali się Kaczyński i Ziobro. A wszystko krąży wokół Barbary Blidy.
Gdyby była w PiS, Ziobro nie wysłałby zbrojnego oddziału swojej partii, żeby o szóstej rano wywlókł ją z domu w kajdankach i to tak, aby mogły to pokazać wszystkie serwisy informacyjne. Gdyby była w PiS, nie trzymano by jej znajomych w areszcie wydobywczym w nadziei, że powiedzą coś, co jej zaszkodzi. Gdyby była w PiS, szemrane zeznania krętaczy nie stanowiłyby podstawy do działań prokuratury, bo prokuratura nie szukała haków na PiS-owców. Ale Barbara Blida nie była w PiS, a w IV RP była to poważna okoliczność obciążająca - oskarża Miller. - Kaczyński na wielu billboardach w całej Polsce przypomina, że był premierem i znowu chce nim być.
Ci, którym jest to obojętne, niech pamiętają o słowach Marka Rymkiewicza, który pisał o swoim wodzu, że to, co już wykonał, będzie musiał wykonać jeszcze wiele razy. Apologeta określał prezesa PiS jako największego polskiego polityka od czasów Piłsudskiego. "Siła duchowa Jarosława Kaczyńskiego jest tak wielka, że stać go na to, żeby jeszcze kilka razy ugryźć w tyłek przysypiającego żubra". Na razie ku rozczarowaniu Rymkiewicza żubr boleśnie ugryzł w tyłek Kaczyńskiego.
Ubolewamy, że nie jesteśmy znawcami żubrów, jak Żelazny Kanclerz. Za to znamy się trochę na politykach. Dlatego uważamy, że w dziedzinie cynizmu politycznego i rozgrywek śmiercią Barbary Blidy Leszek Miller jest niezastąpiony. Szkoda jednak, że posługuje się kłamstwem. Przypomnijmy, że to rządów PiS pisowski minister Tomasz Lipiec został oskarżony o korupcję. Panie Leszku, czy naprawdę tak ciężko panu skończyć karierę jak mężczyzna?