Pomocy udzieliła mu kierowniczka działu w krakowskim Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Zdenerwowany pracownik ZIKiT nie mógł uwierzyć w to co się dzieje:

Na listach poparcia dla kandydata do Senatu Włodzimierza Roszczynialskiego podpisywaliśmy się dzisiaj około godziny 9.30. Nie dość, że podpisy zbierała jedna z pracownic działu kadr i płac w trakcie pracy, to jeszcze nas odrywano od codziennych obowiązków. Widziałem ją, jak krążyła po innych biurach. Byliśmy zszokowani. Tym bardziej że później po biurach rozeszła się plotka, że kierowniczka działu poprosiła o nazwiska osób, które podpisu złożyć nie chciały. Niektórzy koledzy prosili więc, żeby zbierająca podpisy przekazała, że nie zastała ich za biurkiem.

Beata Tokaj z PKW twierdzi, że zbieranie podpisów m.in. na terenie urzędów administracji samorządu terytorialnego oraz na terenie zakładów pracy jest zabronione.

Naruszenie tych zakazów zagrożone jest karą grzywny. A właściwymi do stwierdzenia, czy doszło do naruszenia prawa, są organy ścigania.

Najciekawsze jest to, że Bogusława Jajko - kierowniczka działu kadr i płac, która miała wydać polecenie zbierania podpisów, najpierw rzyznała, że podpisy były zbierane, a przy kolejnej rozmowie z dziennikarzem wszystkiemu zaprzeczyła. Włodzimierz Roszczynialski zdobył potrzebne głosy i został zarejestrowany.