O przygotowywanych roszadach pisze "Fakt". Plan jest prosty. W nowym rządzie Jan Krzysztof Bielecki będzie wicepremierem i ministrem gospodarki. Resort zastępczy otrzyma Waldemar Pawlak, a Grzegorz Schetyna będzie musiał pożegnać się z marzeniami o tece wicepremiera.
Kilka tygodni przed wyborami premier Tusk, zapowiadając jak zrekonstruuje swój gabinet, gdy wygra, chciał żeby Bielecki został szefem nowego urzędu – Centrum Planowania Strategicznego. Ale jak się dowiedzieliśmy, były premier dał Tuskowi do zrozumienia, że jeśli miałby formalnie wejść do rządu, to jako "drugi po Bogu".
Resort gospodarki dla Bieleckiego oznacza, że inny resort będzie musiał dostać Waldemar Pawlak. Lider ludowców miał pomysł, by łączyć gospodarkę ze środowiskiem. Ale najpewniej jednak swego dopnie premier Tusk – środowisko połączy z energetyką i powierzy Pawlakowi.
Ale nominacja dla Bieleckiego będzie też oznaczać potwierdzenie plotek, że Grzegorz Schetyna dostanie propozycję ministerialną, lecz bez teki wicepremiera. Dotychczasowy marszałek Sejmu wciąż milczy w sprawie swojej przyszłości. Nadal też czeka na spotkanie z Tuskiem.
To się dopiero nazywa rozgrywka premiera Tuska. Nie dość, że Schetyna został upokorzony, to teraz premier chce jeszcze "postawić do pionu" szefa ludowców. Obawiamy się, że takie harce mogę się źle skończyć. Gdy tylko przyciśnie PSL do muru, "dzikie chłopy" gotowe się zbuntować...