„10 mandatów mniej dla koalicji a premierem byłby Grzegorz Schetyna” – ten tekst przez cały poniedziałek, 31 października, wisiał na witrynie portalu GazetaWyborcza.pl.
Celiński pisze o „rewelacjach” Giertycha:
„Całe miasto mówi” jako dowód prawdziwości! Wsparte protekcjonalnym: „To panowie nie wiecie?”! Chodzi zapewne o zawstydzenie kogoś, kto jest może z peryferii – nie wie, nie słyszał, co wszyscy już słyszeli. Redaktorzy tych „rewelacji” nie weryfikują. Wartością nie jest bowiem ich prawdziwość, lecz cel. Nie przeszkadza im jakoś, że Bronisław Komorowski zlecając misję tworzenia rządu w tej zmyślonej, hipotetycznej sytuacji najpierw, wedle demokratycznego obyczaju, powierzyłby ją zapewne politykowi, który wedle jego osądu ma największą szansę utworzenia przyszłej koalicji.
Komentuje, jak scenariusz Giertycha mógłby wpłynąć na sytuację polityczną:
W rzeczywistości, opisywany przez Giertycha scenariusz właściwy byłby nie prezydentowi Polski (mniejsza o ideową jego tożsamość), a agentowi GRU Federacji Rosyjskiej i to chyba już nie dzisiaj, lecz w chwilach najostrzejszych napięć. Scenariusz ten przez podważenie mandatu zwycięskiej w wyborach partii (a przynajmniej partii dominującej w koalicji) prowadziłby do destabilizacji państwa.