Myślę, że od początku planowali wyjście z PiS i stworzenie nowej partii. Co więcej, jeżeli potraktować tę rozgrywkę z Kaczyńskim jak mecz bokserski, to pierwszą rundę wygrali. Chodziło w niej o to, czy wyjdą z PiS samodzielnie z odium zdrady na czołach, czy zostaną wyrzuceni w aureoli męczenników. Udało im się osiągnąć to drugie.
Gowin sądzi, że Ziobro nie pasuje wizerunkowo do partii, którą chciałby stworzyć:
Ziobro zaskoczył mnie dwiema trafnymi diagnozami. Po pierwsze, stwierdził, że w obecnym kształcie PiS nie ma szans na powrót do władzy. Po drugie, słusznie uznał, że PiS powinien podzielić się na dwa ugrupowania - katolicko-narodowe i konserwatywno-liberalne.
Sam Ziobro na pewno ma ambicję, żeby stanąć na czele tej drugiej formacji, bo tylko ona daje szansę na zwycięstwo wyborcze. Jego kłopot polega jednak na tym, że sam jest politykiem o zbyt wyrazistym wizerunku narodowo-katolickim, żeby elektorat konserwatywno-liberalny chciał na niego zagłosować.
Poseł PO sądzi, że wystąpienie Ziobry wiąże się z końcem PiS: