Jacek Kurski uczyć się nie musi. Wie wszystko. Wszystko, jak papuga wiąże z Traktatem Lizbońskim. I z rzekomym poddaniem polskich interesów przez Jarosława Kaczyńskiego. Prezydenta nie tyka, bo jest kulturalny i szanuje tradycję. Nie mówi źle o zmarłych. A jednak kłamie, kłamie, kłamie.
Fotyga pisze wprost:
Drogi Jacku, dziś i jeszcze przez długi czas, o ile PO nie zmieni traktatów, dzięki Prezydentowi dysponujemy nicejską siłą głosu. Niemal taką jak Niemcy, dokładnie taką jak Hiszpania. A Ty, klepiąc na prawo i lewo o nieprawdziwym ustępstwie, próbujesz utrwalić przekonanie, że to Lechowi Kaczyńskiemu będziemy zawdzięczać utratę suwerenności.
Fotyga podkreśla:
Tak, eurodeputowany dał się nabrać. Nie zna traktatów, nie ma pojęcia o prawie międzynarodowym, chroni Sikorskiego. (…) Ta sprawa nie boli jednak zjadaczy brukselskich muli, wolą opluwać Prezydenta. Nie zauważyli usunięcia zapisu o prymacie prawa unijnego z treści traktatu. Jacek Kurski sprytnie zrzuca na prezydenta brak zmian w polskiej Konstytucji wzmacniających ten zapis. (…)