Jest bardzo wiele wskazówek pokazujących, że pan Edmund Klich od początku zachowuje się jak człowiek, który przyjmuje dyrektywy ze strony wysokich urzędników państwowych Federacji Rosyjskiej. I realizację tych dyrektyw i tego stanowiska uważa dla siebie za najważniejsze. Jego urzędnicza lojalność nie jest związana z Rzeczpospolitą Polską.

Konstytucyjnym ministrem był pan Bogdan Klich i to on ponosi odpowiedzialność także za dopuszczenie do tego, iż pan Edmund Klich został akredytowanym i za wszystkie działania, jakie jako akredytowany i przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego podejmował.

Przypominam, że to pan Bogdan Klich decydował – wraz z premierem, ale decydował – o tym, kto zostanie wyznaczony na przewodniczącego komisji i to on musiał zaaprobować kandydaturę pana Edmunda Klicha.

Pan Edmund Klich został wynaleziony przez stronę rosyjską. To ona go aktywowała telefonem Morozowa i dzięki jej wsparciu, systematycznie w ciągu pierwszych dni, zdobywa kluczową pozycję w działaniach związanych z wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej. Robi wszystko, żeby utrudnić to wyjaśnianie i żeby skierować odpowiedzialność na Sztab Generalny, na polskie Siły Powietrzne. On sprawia, że Rosjanie poprzez różnorodne działania uzyskują wpływ na polską armię, a w szczególności na Siły Powietrzne.

Ale cała ta destrukcyjna działalność nie mogłaby przez Edmunda Klicha być prowadzona, gdyby nie akceptacja pana Bogdana Klicha i oczywiście w jeszcze większym stopniu pana premiera Donalda Tuska. Choć w tym zakresie, który przedstawiają ujawnione taśmy, osobą odpowiedzialną konstytucyjnie za podjęcie decyzji o schowaniu pod sukno dowodu na to, że to Rosjanie byli winni, jest Bogdan Klich. To on odpowiada za matactwo, które zaciążyło nad katastrofą smoleńską.