W serwisie fakt.pl czytamy:
Nikomu z nas nie przyszłoby do głowy, żeby proponować Rosjanom inną lokalizację niż hotel Bristol – powiedziała wczoraj ministra sportu Joanna Mucha (36 l.). Dzień wcześniej kilkakrotnie twierdziła, że od tygodni negocjuje ze stroną rosyjską zamianę siedziby. Co sprawiło, że w tak „cudowny” sposób zmieniła zdanie? Wszyscy zainteresowani zaprzeczyli jej rewelacjom!
Dziennik przypomina:
W ciągu kilkunastu godzin ministra Mucha kilka razy zmieniła swoje stanowisko w sprawie Rosjan w hotelu Bristol. Najpierw twierdziła, że od 2-3 miesięcy negocjuje z nimi zmianę siedziby. – Po co ona znowu bredzi! Przecież o żadnych negocjacjach nie ma mowy – niemal rwał sobie włosy z głowy jeden z ważnych polityków PO, gdy usłyszał wypowiedź partyjnej koleżanki. Wieczorem Mucha powtórzyła ją w TVN, chociaż wówczas już wypowiedzieli się m.in. odpowiedzialni za te kwestie po stronie rosyjskiej. I zaprzeczyli zarówno takim rozmowom, jak i temu, że ktoś ich poinformował o antyrosyjskiej demonstracji planowanej przez opozycję.
Trzeba przyznać, że "ministra" nie trwała zbyt długo przy swoim zdaniu: