Jan Filip Libicki w salonie24.pl odnosi się wywiadu Elizy Olczyk z Piotrem Dudą, który ukazał się na łamach „Rzeczpospolitej”. Polityk partii władzy nie tylko odnosi się do przewodniczącego „Solidarności” zupełnie lekceważąco nazywając go „jednym z jego największych pupili”, ale także wprost obraźliwe:
Język Piotra Dudy, to język polskich komunistów z lat 50-tych. To wtedy właśnie, po Poznańskim Czerwcu, Józef Cyrankiewicz wypowiedział słynne zdanie, że kto na władzę ludową podnosi rękę, temu ją władza ludowa odrąbie. Tak. To co dziś mówił Piotr Duda to jest dokładnie ten sam język. Ta sama retoryka.
Po czym, zapewne prezentując inną retorykę, proponuje:
Gdyby tak Piotra Dudę wyeksportować do Północnej Korei, to naprawdę niewiele musiałby się zmienić. Bo mentalnie pasuje tam wprost znakomicie. No, może trochę przesadziłem. Trzeba by mu pewnie nieco podretuszować nazwisko, ale to w sumie mała zmiana. Po prostu zamiast Piotr Duda zaczął by się nazywać Kim-Dzong-Dud. Reszta – jak już wspomniałem – nie wymaga nawet najmniejszej modyfikacji.
Jednak jak wynika z pointy Libickiego – w tym szaleństwie jest metoda. Nie chodzi tylko o to, by odzierając z godności ludzi wyśmiać. Jest tu zawarty polityczny plan podszeptywany Donaldowi Tuskowi przez jego bezpośrednie zaplecze: