Janusz Walentynowicz: Nie musiało dojść do ekshumacji

W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" syn tragicznie zmarłej w katastrofie smoleńskiej działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz stwierdza, że jego matkę znów upokorzono

Publikacja: 19.09.2012 10:53

Janusz Walentynowicz: Nie musiało dojść do ekshumacji

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Walentynowicz mówił o problemach podczas ekshumacji:

Przede wszystkim rozpoczęła się z ponad 2,5-godzinnym opóźnieniem: była zapowiedziana na godzinę 3.00, ruszyła o 5.30. Panie z sanepidu były już przed godz. 3.00, na którą zaplanowano rozpoczęcie ekshumacji, przed bramą cmentarza, ale ich nie wpuszczono. Wszystko to jest bardzo dziwne. Najwidoczniej ktoś czegoś nie dopilnował, nie doprecyzował poleceń, stąd ten bałagan.

Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Gdańsku tłumaczył, że otrzymał zlecenie z prokuratury na przysłanie dwóch osób, które miałyby uczestniczyć w ekshumacji na Srebrzysku, ale na zleceniu - o ile dobrze zrozumiałem - nie wskazano tych osób personalnie. Te dwie panie przyszły, miały ze sobą aktualne, ważne legitymacje służbowe, potwierdzające, że są pracownikami sanepidu, a nie zostały wpuszczone tylko dlatego, że ich nazwiska nie figurowały na liście. Dlaczego? Nie wiem. Skądinąd, kiedy oczekiwaliśmy na te urzędniczki, słyszałem, jak ktoś kogoś zapewniał, że nazwiska na liście są.

I dodaje:

Czy czuję się zawiedziony? Powiem inaczej: na pewno do tego wszystkiego nie musiało dojść. W ogóle nie musiało dojść do ekshumacji, nie musiało dojść do ponownego przeżywania tego wszystkiego przez rodziny, nie musiało dojść do tych problemów, które się nawarstwiły. Wystarczyło tylko po powrocie trumien z Moskwy otworzyć je i sprawdzić ich zawartość. Gdyby to zrobiono, nie byłoby teraz tych wszystkich problemów, nie byłoby horrendalnie wysokich kosztów, które przecież poniesiemy wszyscy.

Zapytany czy zgadza się z komentarzami, że Annę Walentynowicz znów upokorzono tak jak robił to system komunistyczny, odpowiada:

Przyznam szczerze, że osobiście również mam takie odczucie. I jestem z tego powodu zły, wręcz wściekły. Dlatego też nie silę się na wielkie komentarze czy wypowiedzi, gdyż wiem, że mógłbym w nie włożyć zbyt dużo złości. A wiem, że złość niczemu dobremu nie służy. Więc po prostu tego nie robię.

Walentynowicz mówił o problemach podczas ekshumacji:

Przede wszystkim rozpoczęła się z ponad 2,5-godzinnym opóźnieniem: była zapowiedziana na godzinę 3.00, ruszyła o 5.30. Panie z sanepidu były już przed godz. 3.00, na którą zaplanowano rozpoczęcie ekshumacji, przed bramą cmentarza, ale ich nie wpuszczono. Wszystko to jest bardzo dziwne. Najwidoczniej ktoś czegoś nie dopilnował, nie doprecyzował poleceń, stąd ten bałagan.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości