Na wschodzie bez zmian. Po prawie trzech latach kolejnych manipulacji, wprowadzania w błąd, obstrukcji ze strony rosyjskiej i żałośnie bezradnej postawy rządu, nadal nasza wiedza o katastrofie smoleńskiej opiera się na wierze - albo w skompromitowany wielokrotnie raport komisji Jerzego Millera, albo w kolejne teorie wysuwane przez naukowców, ekspertów i polityków związanych z zespołem Antoniego Macierewicza. Nie zanosi się na to, żeby ten stan rzeczy się zmienił. Świadczy o tym wypowiedź posła PiS i były wiceminister Witold Waszczykowski, który zrelacjonował "Naszemu Dziennikowi" jak wyglądają spotkania polskich i rosyjskich parlamentarzystów.
To nie są proste rozmowy. Rosja to trudny partner, który pokazuje, że dzieli nas prawie wszystko (...). Moim zdaniem – oczywiście pogląd na tę sprawę inni parlamentarzyści mogą mieć odmienny – nie widać tu chęci ze strony rosyjskiej, by przybliżyć stanowiska obu stron, by współpracować. Raczej jest z ich strony chęć, żebyśmy to my byli tą stroną uległą, a nie partnerską.
Okazuje się też, że zwrot wraku Tupolewa zamiast przybliżać się, oddala się. Rosjanie mają oddać ten główny dowód w sprawie dopiero po zakończeniu... polskiego śledztwa.
Sprawę zwrotu wraku Tu-154M poruszaliśmy właściwie na każdym spotkaniu. Za każdym razem odpowiedź ze strony Rosjan była w tej sprawie absolutnie negatywna. Za każdym razem spotykamy się z odmową. Dostajemy odpowiedź jednoznaczną – że dopóki w Polsce nie zakończy się śledztwo smoleńskie, to strona rosyjska tego wraku nam nie odda.
Zaraz, zaraz... Przecież dotąd argumentacja była odwrotna – Rosja mówiła, że nie odda wraku, dopóki nie zakończy się postępowanie prowadzone przez Komitet Śledczy FR. – Teraz dostajemy natomiast sygnał, że to najpierw śledztwo polskie musi zostać zakończone.