Polscy politycy nie słyną - i nigdy w najnowszej historii nie słynęli - z przesadnej elokwencji. Nie, to zdecydowanie zbyt delikatne określenie. Właściwie należałoby powiedzieć, że słyną w swej masie z elokwencji, erudycji i kultury typowej dla przekupek z wiejskiego bazaru (nic nie ujmując wiejskim przekupkom, przeciw którym nic nie mam. Ich miejsce z pewnością jednak nie jest w Sejmie), lub świeżo upieczonych gimnazjalistów.  Co więcej, z każdą kolejną kadencją poziom ich wypowiedzi wydaje się spadać, dzięki czemu mamy dziś w Sejmie tłumy "avatarów" mielących nieporadnie partyjne przekazy dnia (to w najlepszym wypadku) oraz  kłócących się między sobą (w Sejmie lub w internecie) i przekonanych o swej wartości drugorzędnych polityków. A kiedy ktoś wybije się na jakąś samodzielną myśl... no, wtedy zostaje nam tylko podziwiać głębie ich intelektu. W tej trzeciej kategorii przodują obecnie posłowie Ruchu Palikota,  wiernie kontynuując tradycję- w formie i treści - Samoobrony RP, która wydawało się, że postawiła poprzeczkę w kulturze wypowiedzi parlamentarzystów tak nisko, że pod nią można by znaleźć już tylko denny muł. A jednak! Tego niezwykłego wyczynu - obniżenia poprzeczki pod poziom rzeczonego mułu - dokonał poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Armand Ryfiński, którego nieskalany głębszą refleksją intelekt wyprodukował następującą wypowiedź (komentując decyzję premiera o dymisji Jarosława Gowina i powołania na urząd ministra Marka Biernackiego):

Masakra, premier Donald Tusk to to samo co prezes Kaczyński. Jednego Ajatollaha sługusa mafii watykańskiej zastąpił takim samym katotalibem.

Panu posłowi, na którego utrzymanie i pożyteczną działalność publiczną łoży cały naród, serdecznie gratulujemy.