"Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je. A błogosławiąc je, rzekł do nich: "Zaprawdę powiadam wam, przyjdzie czas, że nie będzie między wami podziałów na chłopców i dziewczynki. Dziewczynki będą wówczas nosić spodnie, a chłopcy sukienki. Albowiem sądzić was będą według płci kulturowej, nie biologicznej".
- tak mogłaby brzmieć ewangelia, gdyby została napisana według wizji Magdaleny Środy. Sympatyczna pani profesor wyznała bowiem Monice Olejnik, że co prawda nie wierzy w istnienie Jezusa, ale mimo to wie, że był w głębi serca dżenderystą.
Ja akurat postać Jezusa Chrystusa wyjątkowo lubię i sobie cenię. I mnie nie interesuje czy on istniał, czy nie istniał, a bardziej, że był bardzo ważną ideą dla naszej cywilizacji. I gdyby tę ideę, że tak powiem, rozebrać to by się okazało, że jego najbardziej popularne hasło, popularna teza by brzmiała, że wszyscy jesteśmy równi, nie masz Żyda, nie masz Greka, nie masz Rzymianina, nie masz kobiety, nie masz mężczyzny, otóż ta idea równości, która pochodzi od chrześcijaństwa, niewątpliwie jest tym czynnikiem, który jest jakby motorem sprawczym naszej cywilizacji, ona staje się coraz bardziej równa.
No cóż, jak widać pani profesor niedokładnie przeczytała Nowy Testament (ale widać, że coś tam czytała, więc pochwała), bo cytat: "Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie" pochodzi z listu św. Pawła do Galacjan. Tego samego św. Pawła, który głosił też mnie wygodne hasła, jeśli chodzi o porządek rodzinny i społeczny (mniej wygodne nie tylko dla feministek, ale też i mężczyzn). Ale to szczegół. Ważne, że Jezus głosił równość wobec Boga. A skoro głosił równość, to zapewne popierałby teorię "płci kulturowej" i potępiałby wychowywanie, przypisywanie ról społecznych i ubieranie ludzi według tak błahych kryteriów jak fizyczna płeć. Proste.