Jean-Paul Sartre, Andre Gide, Noam Chomsky, George Bernard Shaw, H.G. Wells  - bogata jest lista światowej sławy intelektualistów, którzy służyli lub służą za "pożytecznych idiotów". Jest to zjawisko bardzo ciekawe i zagadkowe, lecz podobne chyba do zjawiska "samonienawidzących się Żydów": ludzie ci tak bardzo nienawidzą środowiska, w którym żyją, a zbrodnie zachodniej hegemonii w ich oczach są tak wielkie,  że sentyment ten przesłania im jakąkolwiek trzeźwą ocenę rzeczywistości. Ktokolwiek jest przeciwko status quo, ktokolwiek rzuca wyzwanie Zachodowi, choćby był największym zbrodniarzem, będzie przez nich usprawiedliwiony.

Proces ten widzimy obecnie w kontekście rodzącej się nowej zimnej wojny. Najnowszy przykład: słynny angielski dramaturg Alan Bennett, który udzielił rozgrzeszenia tzw. piątce z Cambridge: oficerom brytyjskiego wywiadu, którzy pracowali na rzecz ZSRR. Na temat szpiegowania na rzecz Rosji - sowieckiej i obecnej - wygłosił następujące zdanie:

Szpiegowanie [dla Rosji] jest usprawiedliwione, bo [ci, którzy to robili] byli przekonani, że robią coś, by ulepszyć świat, że moralnie stoją po właściwej stronie. Żaden z nich nie nie robił tego dla pieniędzy. Robili to z przekonania. Zdrada, którą mieli rzekomo popełnić nie wydaje się mi szczególnie dużym  Cała sprawa z Edwardem Snowdenem - jestem całym sercem po jego stronie.

- powiedział artysta "Guardianowi".

Cóż. Najwyraźniej ten typ tak ma.