Zbigniew Ziobro walczy o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Prezes PiS nie jest wieczny, a chętnych do przejęcia rządu dusz na prawicy jest po nim wielu. Co mądrzejsi, jak Joachim Brudziński, nie wychylają się ze swoimi ambicjami. Inaczej sytuacja wygląda z liderem Solidarnej Polski. Spór w Zjednoczonej Prawicy rozgorzał na dobre po wyborach prezydenckich. Wtedy to minister sprawiedliwości, po tym jak zaproponował przystąpienie SP do PiS, dostał od prezesa czarną polewkę. Kaczyński nie chce Ziobry w swojej partii, znając jego ambicje i zdając sobie sprawę, że SP samodzielnie jest skazana na marginalizację. – Kandydaci SP w 2019 r. zdobyli 1,8 proc. oddanych głosów. Nawet w obrębie samych list PiS nie przekroczyliby progu wyborczego – zauważa socjolog prof. Jarosław Flis. Ale to nie koniec szarży ziobrystów.
SP atakuje premiera za brak publikacji w Dzienniku Ustaw wyroku TK ws. aborcji. Krytykuje piątkę dla zwierząt, cele klimatyczne UE oraz rekomenduje zaskarżenie rozporządzenia dotyczącego powiązania praworządności z unijnymi funduszami przed TK oraz przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Co na to PiS? Kaczyński nie musi się już przejmować Ziobrą.
Unijny blef Ziobry obnażył jego słabość i pokazał siłę premiera Morawieckiego, na którego postawił prezes Kaczyński.
Solidarna Polska przypomina teraz wiejskiego kundelka, który biegnie za rowerzystą, szczekając na niego głośnio i próbując szarpać za nogawki, ale wystarczy mocniej tupnąć, a położy po sobie uszy.
Nawet koalicjant, wicepremier Jarosław Gowin, krytykuje publicznie ziobrystów, mówiąc, że alternatywa „weto albo śmierć" była fałszywa. SP, występując przeciwko premierowi i pozostając w koalicji, naraziła się na śmieszność. A śmieszność w polityce bywa zabójcza. Ziobro nic nie zyskał. Dużo stracił. Podobnie będzie w innych kwestiach. Ziobryści będą akcentować swoją odrębność od PiS jako „jedyni broniący suwerenności Polski", a w praktyce ich machanie szabelką będzie zajmować już tylko komentatorów politycznych. Ziobro utracił wiarygodność. Odzyskać mógłby ją tylko, wychodząc z rządu. Jarosław Gowin po zablokowaniu majowych wyborów wyszedł z rządu.